- AktualnościAktualności
- Dotacje
- Akcje
- Idee
- Fundusze powierzoneFundusze powierzoneDowiedz się więcej o funduszach powierzonych
Warto dokonać przeglądu problemów, które zostały przywołane w uzasadnieniu ustawy. Aby uporządkować to uzasadnienie, można wyróżnić siedem takich problemów:
1. zmniejszenie frekwencji,
2. sytuacja kandydatów chcących skorzystać
z biernego prawa wyborczego w obu wyborach,
3. chaos informacyjny z perspektywy wyborców,
4. nieskuteczność ciszy wyborczej,
5. trudność w rozliczeniu finansowym podwójnych
kandydatur,
6. trudności organizacyjne po stronie administracji (powoływanie obwodowych komisji wyborczych, rejestracja komitetów i kandydatów, terminowy druk kart do głosowania, przechowywanie dokumentów przez gminy, zapewnienie tablic informacyjnych i miejsc na plakaty),
7. rozpatrywanie protestów wyborczych.
Podsumowując: na żadnym z pól wymienionych w uzasadnieniu ustawy nie następuje radykalna poprawa – nie znikają wyszczególnione tam zasadnicze problemy. Nawet jeśli część z trudności – np. druk kart wyborczych – może być tą metodą ograniczona, to jednak nie równoważy to dodatkowych napięć i konfliktów interesów. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby nieznaczne skrócenie kadencji Sejmu i przeprowadzenie wyborów parlamentarnych w czerwcu 2023 roku. Wtedy wybory samorządowe mogłyby się odbyć w obowiązującym obecnie terminie. Odstępy pomiędzy wyborami byłyby akurat takie, że rozwiązywałyby wymienione problemy, natomiast nie generowałyby nowych. To jednak wymaga zawetowania procedowanej ustawy przez Prezydenta Rzeczypospolitej.
Program skierowany jest do gmin popegeerowskich. To znaczy do których? Przyglądając się alokacji przyznanych dotacji, widzimy, że trafiał on także to gmin, gdzie obecność PGR-ów była śladowa (stanowiły np. mniej niż 1% powierzchni użytków rolnych) i nie rodziła typowych dla tej formy problemów społecznych i ekonomicznych. Tylko 40% dotacji trafiło do gmin, w których udział PGR-ów w rolnictwie wynosił powyżej 1/3. Choć prawdą też jest, że statystycznie rzecz ujmując, gminy z dużym udziałem PGR-ów na przełomie lat 80. i 90. XX wieku miały większe szanse na otrzymanie dotacji, a te były na ogół wyższe (w przeliczeniu na jednego mieszkańca), niż gminy, w których PGR-y miały marginalne znaczenie.
Trudno nie skonstatować, że faworyzowanie gmin rządzonych przez wójtów i burmistrzów związanych z PiS pojawia się w każdym z realizowanych do tej pory programów dotacyjnych, począwszy od konkursu na środki z Funduszu Dróg Samorządowych w roku 2019. Skala tego uprzywilejowania (a tym samym dyskryminacji gmin, których władze są powiązane z partiami opozycyjnymi) jest zróżnicowana, ale utrzymuje się za każdym razem. Dotyczy to także ogłoszonych niedawno wyników V edycji konkursu w ramach Programów Inwestycji Strategicznych, skierowanego na „rozwój stref przemysłowych”, który nie był przedmiotem odrębnych analiz w ramach raportów Fundacji Batorego. (W programie tym przyznano dotacje zaledwie Fundacja im. Stefana Batorego 35 gminom, ale ich łączna wysokość przekraczała 3,5 mld zł. Jednak gminom, których włodarze powiązani są z PiS, przypadło 15% rozdzielonej kwoty, podczas gdy ich udział w liczbie mieszkańców kraju wynosi zaledwie 9%).
W wygłaszanych przez polityków rządowych (w tym premiera) komentarzach dotyczących omawianego tu programu podkreślano, że wsparcie udzielane jest przede wszystkim gminom małym i niezamożnym. Dyskusja, czy to właściwy wybór priorytetów (zamiast np. wzmocnienia regularnego mechanizmu wyrównawczego), byłaby zapewne dość złożona i wykracza poza ramy tego raportu. Ale zgromadzone dane bez wątpliwości potwierdzają, że wyższe dotacje w przeliczeniu na jednego mieszkańca trafiły faktycznie przede wszystkim do gmin małych i biedniejszych od przeciętnych. Ta preferencja dla gmin małych dokonała się w dużym stopniu za pomocą swego rodzaju mechanizmu „urawniłowki”. Dwumilionowa dotacja (a taka wielkość dominowała) jest rzecz jasna dużo bardziej znaczącym wsparciem dla gminy liczącej np. 3 tys. mieszkańców niż dla gminy z chociażby 15 tys. mieszkańców. Pojawia się także pytanie, czy opisane w poprzednim punkcie podsumowania polityczne skrzywienie, w wyniku którego gminy rządzone przez wójtów z PiS uzyskują wyższe dotacje, nie jest po prostu pochodną faktu, że to właśnie w małych i niezamożnych gminach częściej spotykamy polityków opcji rządzącej zajmujących kierownicze stanowiska w samorządach. Zagadnienie to jest o tyle istotne, że politycy z rządu indagowani w sprawie rozkładu dotacji z wcześniejszych programów rządowych używali tego właśnie argumentu jako wyjaśnienia pozornej (ich zdaniem) preferencji dla samorządów z wójtami powiązanymi z PiS. Przeprowadzona analiza dotacji z programu dla gmin popegeerowskich wskazuje, że faktycznie wójtowie z PiS nieco częściej pojawiają się w gminach małych. Fakt ten trochę łagodzi rozmiar skrzywienia politycznego. Ale jest to tylko częściowe wytłumaczenie. Jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie gminy małe, to preferencja dla gmin z wójtem z PiS w porównaniu z tymi zarządzanymi przez włodarzy związanych z partiami opozycyjnymi jest nadal widoczna, choć okazuje się mniejsza, niż kiedy patrzymy na wszystkie gminy popegeerowskie łącznie.
Wybory stanowią nieodzowny element systemu demokratycznego. Powinny być przeprowadzane zgodnie z zasadami prawa wyborczego, które de facto decydują o ich charakterze. Pośród tych zasad szczególne znaczenie mają dwie: zasada wolnych i zasada uczciwych wyborów. Cechą, która w pewnym sensie je obie łączy, gwarantując ich praktyczną realizację, jest dyrektywa poddania wyborów właściwym procedurom weryfikacyjnym na poszczególnych etapach procesu wyborczego. Weryfikacja ta zapobiega potencjalnym nadużyciom w toku wyborów oraz przyczynia się do budowania tak ważnego w demokratycznym państwie prawnym poczucia zaufania wyborców do procedur wyborczych, a w szerszym kontekście – także do państwa i jego organów. W znacznej mierze wspomniana wcześniej weryfikacja poszczególnych czynności wyborczych w polskiej praktyce wyborczej realizowana jest z udziałem sądów. Innymi słowy: ustawodawca za zasadne uznał zapewnienie prawa do sądu także w procesie wyborczym, co gwarantować ma ochronę konstytucyjnych, podmiotowych praw wyborczych, a także przyczyniać się do praworządnego przebiegu procesu wyborczego. Nie wydaje się przesadnym stwierdzenie, że udział niezależnych sądów i niezwisłych sędziów w procesie wyborczym jest czynnikiem wzmacniającym legitymizację wybranych przedstawicieli.
W tym kontekście pojawiają się jednak wątpliwości, czy aktualny stan polskiego wymiaru sprawiedliwości, będący następstwem reformy zapoczątkowanej w 2015 roku, gwarantuje pełną realizację prawa do sądu na poszczególnych etapach procesu wyborczego. Dyskusyjne zmiany, jakie zaszły w polskim prawodawstwie odnoszącym się do TK, SN, sądów powszechnych, a także KRS, stawiają pod znakiem zapytania realizację takich standardów prawa do sądu jak dostęp do bezstronnego i niezależnego sądu, a przede wszystkim – jak wskazuje art. 6 EKPC – sądu „ustanowionego ustawą”, a zatem w trybie niebudzącym wątpliwości z punktu widzenia obowiązujących w danym systemie procedur nominacji sędziowskich.
Celem niniejszej analizy jest wskazanie zasadniczych problemów, jakie zaistniały w procesie reorganizacji polskiego sądownictwa, oraz zidentyfikowanie tych obszarów procesu wyborczego, w przypadku których zmiany wynikające z reformy wymiaru sprawiedliwości mogą stanowić zagrożenie dla realizacji zasady wolnych i uczciwych wyborów. W analizie wyszczególniono te etapy i czynności, w których zaangażowanie władzy sądowniczej jest nieodzowne, a naruszenie konstytucyjnego standardu prawa do sądu może powodować daleko idące konsekwencje dla ważności procesu wyborczego.
Prof. Hubert Izdebski analizował dla forumIdei Fundacji Batorego także poprzednią wersję ustawy. W obecnej analizie porównuje projekt przekazany właśnie do konsultacji publicznych (określany jako „Projekt 31.8”) z poprzednim („Projekt 14.2”) noszącym datę 14 lutego 2022 roku. W związku z powyższym autor nie powtarza oceny poprzedniego projektu ustawy w całym jej zakresie.
Prof. Izdebski zastanawia się, na ile obecny projekt – choć może służyć także uporządkowaniu stanu prawnego – jest wynikiem zamiaru kontynuowania zmiany ustroju bez zmiany Konstytucji.
„Analiza tego projektu pod kątem konstytucyjnych praw człowieka i obywatela oraz decentralizacji władzy publicznej i tym samym samodzielności jednostek samorządu terytorialnego, potwierdza ogólną tendencję dokonywania od 2015 roku drogą legislacyjną i pozalegislacyjną zmian ustroju Rzeczypospolitej bez, niemożliwej ze względu na skład parlamentu, zmiany konstytucji” – uważa prof. Hubert Izdebski.
Stany quasi-nadzwyczajne: zagrożenia i pogotowia
W swojej obecnej wersji projekt nadal może budzić istotne wątpliwości natury konstytucyjnej ze względu na podtrzymanie stopniowania szczególnych opisanych w nim stanów: pogotowia (obowiązującego również organy samorządu, jak i przedsiębiorców), zagrożenia i klęski żywiołowej. Oznacza to propozycję wprowadzenia dwóch, nieznanych Konstytucji RP stanów quasi-nadzwyczajnych.
Prof. Izdebski przypomina uzasadnienie wyroku z 21 kwietnia 2009 roku dotyczącego ustawy o zarządzaniu kryzysowym, w którym Trybunał Konstytucyjny podkreślił: „Konstytucja wyznacza granice między stanami nadzwyczajnymi (art. 228 Konstytucji) a «normalnym» funkcjonowaniem państwa. […] Konstytucja rozróżnia wyłącznie zagrożenie zwykłe i zagrożenie szczególne dla państwa i jego obywateli. Nie zawiera natomiast przepisów zezwalających na wyróżnianie specyficznego stanu narastania zagrożeń («sytuacji kryzysowej»), usytuowanego pomiędzy zwykłymi zagrożeniami bezpieczeństwa państwa (dla likwidacji bądź ograniczenia których wystarczają zwykłe środki konstytucyjne) a zagrożeniami szczególnymi, uzasadniającymi prowadzenie jednego ze stanów nadzwyczajnych”.
Z uzasadnienia obecnego projektu wynika, że przesłankami wprowadzania stanów innych niż – konstytucyjnie nadzwyczajny – stan klęski żywiołowej mają być „sytuacje nadzwyczajnego zagrożenia”. Jest to określenie idące nawet dalej niż konstytucyjne „sytuacje szczególnych zagrożeń”. Jest to zatem kolejna próba wyjścia poza konstytucyjną dychotomię: normalne funkcjonowanie państwa – stan nadzwyczajny, po szczególnych rozwiązaniach antycovidowych oraz rozwiązaniach przyjętych w Ustawie z 17 listopada 2021 r. o zmianie ustawy o ochronie granicy państwowej oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 2191), która weszła w życie wraz z zakończeniem stanu wyjątkowego wprowadzonego 2 września 2021 roku w części województwa podlaskiego i części województwa lubelskiego.
Szczególne uprawnienia organów administracji rządowej w stosunku do organów JST
Przepisy art. 31 ust. 8 i nast. (poprzednio art. 30 ust. 8) oraz art. 36 ust. 3 (poprzednio art. 35 ust. 3), dotyczą szczególnych uprawnień organów administracji rządowej w stosunku do organów jednostek samorządu terytorialnego. W „Projekcie 31.8” zasadniczo przejęte zostało unormowanie zawarte w art. 30 „Projektu 14.2”, którego punktem wyjścia były następujące przepisy:
„1. Prezes Rady Ministrów może wydawać polecenia obowiązujące organy administracji rządowej, państwowe osoby prawne, organy samorządu terytorialnego, samorządowe osoby prawne oraz samorządowe jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej oraz przedsiębiorców.
Jedyna zmiana w tym zakresie w stosunku do wersji z lutego polega na usunięciu przepisu dotyczącego wydawania poleceń przez starostów.
W obecnie proponowanym brzmieniu:
„7. W razie odmowy wykonania polecenia, o którym mowa w ust. 1–3, niewłaściwego wykonywania tego polecenia albo braku skuteczności w realizacji działań koordynacyjnych wynikających z obowiązywania jednego ze stanów, o których mowa w art. 27 ust. 1 pkt 2 i 3, przez organy samorządu terytorialnego Prezes Rady Ministrów, na wniosek właściwego terytorialnie wojewody, może w drodze decyzji administracyjnej, orzec o przejęciu zadań organów samorządu terytorialnego przez wojewodę na czas określony, w zakresie niezbędnym do wykonania polecenia lub realizacji zadań koordynacyjnych wynikających z obowiązywania jednego ze stanów ze stanów o których mowa w art. 27 ust. 1 pkt 2 i 3, zawiadamiając o tym ministra właściwego do spraw wewnętrznych” (wyróżnienia autora).
Prof. Izdebski podkreśla, że obecna wersja ustawy ogranicza samodzielność samorządu w mniejszym stopniu niż w poprzednim projekcie – i w tym zakresie jest to zmiana in plus. W porównaniu jednak z aktualnym stanem prawnym nadal mniej respektuje zasadę pomocniczości, ograniczając zadania i kompetencje samorządu, czyli wzmacniając recentralizację.
Uzasadnienie projektu
Prof. Izdebski ocenia również uzasadnienie projektu i przypomina, że wraz z wejściem w życie Ustawy z 11 marca 2022 r. o obronie Ojczyzny (23 kwietnia 2022 roku) pojawiła się (i to już w czasie trwania rosyjskiej agresji w Ukrainie wraz z wynikającymi z niej zagrożeniami dla bezpieczeństwa RP) luka prawna spowodowana przez brak przepisów o obronie cywilnej. Tę lukę mają wypełnić dopiero przepisy rozdziału 9. Omawianego projektu. Projektodawcy natomiast piszą, że „jednym z nadrzędnych celów przyświecających twórcom ustawy była wola uporządkowania przepisów”.
Po drugie, ważną częścią uzasadnienia jest krytyka działania na podstawie dotychczasowych przepisów Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, bez poszukiwania przyczyn braku czynności, które mogłyby zostać uznane za pożądane – zauważa autor.
We Francji nastąpiła niespotykana sytuacja: po ostatnich wyborach zarówno stanowiska premierki, marszałkini izby niższej (Assemblée Nationale), jak i szefowej klubu partii prezydenckiej (Renaissance) przypadły kobietom. W dodatku pani premier Élisabeth Borne jest de facto równocześnie szefową rządu oraz superministrą ekologii ze specjalnym centrum koordynacji międzyresortowej ds. energii i środowiska. Ekologią natomiast ma zajmować się nie tylko pozostała siódemka ministrów i sekretarzy stanu mających biura w gmachu ministerstwa transformacji ekologicznej, lecz… cały rząd. W jakim sensie? Otóż każdy minister ma w swoim planie działań (lettre de mission) wkomponować ekologię w priorytety resortu, a dotyczy to zarówno kierujących resortami kultury czy edukacji narodowej, jak i sportu oraz igrzysk olimpijskich. Skąd ten ekologiczny zwrot, jakie ma cele i co w związku z tym czeka Francję? Jak do tego wszystkiego doszło, skoro właściwie władza się nie zmieniła – prezydentem jest nadal Emmanuel Macron, a relatywną większość ma jego partia, choć po zmianie nazwy?
W 1971 roku po raz pierwszy we Francji powstało ministerstwo środowiska. Stanowisko objął wtedy Robert Poujade i od razu przechrzcił ministerstwo na Ministère de l’Impossible – Ministerstwo Niemożliwego. Jak dotąd to nieformalne określenie odzwierciedlało rzeczywistość funkcjonowania resortu: próba pogodzenia rozwoju ekonomicznego i ochrony środowiska przy bardzo silnym lobby samochodowym (Renault, PSA), autostradowym, lotniczym (zakłady Airbusa w Tuluzie), a także lobby intensywnego rolnictwa oraz… myśliwych była karkołomna. Z kolei Corinne Lepage, ministra środowiska w latach 1995–1997, wydała książkę pod dobrze streszczającym sytuację tytułem On ne peut rien faire, Madame le ministre…, czyli Nic się nie da zrobić, pani minister. Czy po 50 latach niepowodzeń siódemka ekologicznych ministrów i premierka od ekologii zmienią Francję nie do poznania, tym samym inspirując Europę i świat?
Olivier Schneider – prezes Francuskiej Federacji Użytkowników Rowerów, pomysłodawca wielu programów prorowerowych francuskich organizacji pozarządowych oraz francuskiego rządu, m.in. nauki jazdy rowerem w szkołach, programu wsparcia napraw rowerów, programu prorowerowy pracodawca oraz Akademii Ekspertów Mobilności Aktywnej.
Miłosz Tatara – współzałożyciel i wieloletni ekspert Stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów, kierował przygotowaniem programów Cykloedukacja i Edukacja dla Klimatu dla polskich szkół. Obserwator francuskiej sceny politycznej.