• Zofia Lutkiewicz
03.04.2020

Wszyscy na traktory! Łukaszenka walczy z koronawirusem

Wbrew rozpowszechnionej opinii, że państwa autorytarne są skuteczniejsze w walce z pandemią, Białoruś znajduje się póki co na szarym końcu, jeśli chodzi o odpowiedź władz na zagrożenie spowodowane COVID-19.


Prezydent Łukaszenka nie wydaje się traktować sytuacji poważnie. W ciągu ostatnich dni radził swoim współobywatelom, aby doraźnie (po pracy), na przykład na traktorze, wypili 40-50 gramów wódki, by grali w  hokeja lub chodzili do sauny, bo skrajne temperatury zabiją wirusa, a jak minie prawosławna Wielkanoc (19 kwietnia) to potem już będzie z górki. Białoruski prezydent do tego stopnia chce kontrolować przekaz informacji na temat skali pandemii, że polecił szefowi KGB monitorowanie informacji publikowanych w sieci, w tym informacji podawanych przez niezależnych blogerów. Według danych Ministerstwa Zdrowia na dzień 1 kwietnia na Białorusi przeprowadzono 32 tysiące testów, 157 osób osób jest zarażonych koronawirusem, 2 osoby zmarły, jednak nikt racjonalny nie wierzy, że te liczby mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością.

Do tej pory jednak białoruskie władze nie wprowadziły większych ograniczeń w życiu społecznym, nie zamknięto szkół, przedsiębiorstw, a zdjęcia z pełnych stadionów piłkarskich obiegły cały świat. Białoruś nie zamknęła również granic – wszystkie kraje z nią sąsiadujące zrobiły to za nią, co było źródłem wielu memów na temat opieszałości działań władz. Kolejną pożywką dla mediów będzie niewątpliwie wprowadzony 31 marca zakaz eksportu gryki, cebuli oraz czosnku, który, choć zapewne uzasadniony, rodzi frustrację wśród osób, które zdają sobie sprawę ze skali zagrożenia. Co prawda białoruski premier ogłosił, że rząd pracuje nad pakietem gospodarczym dla osób i przedsiębiorstw, które ucierpią z powodu koronawirusa, jednak dotyczyć on będzie głównie branży turystycznej. Ministerstwo Zdrowia wystosowało niedawno apel do osób starszych o pozostanie w domu i zachowanie środków bezpieczeństwa. Są to jednak zalecenia, a nie obowiązkowe wytyczne. Kolonie dla dzieci organizowane w czasie ferii wiosennych (30 marca – 5 kwietnia) odbywają się normalnie. Kontynuowane są przygotowania do wielkiej parady z okazji Dnia Zwycięstwa.

W związku z brakiem zdecydowanej reakcji ze strony Prezydenta czy rządu, Białorusini biorą sprawy w swoje ręce – sami decydują się, w miarę możliwości, na ograniczenie wychodzenia z domu. Firmy z branży IT czy marketingu wprowadzają pracę zdalną. Przedstawiciele białoruskich mediów niezależnych apelują do władz o pełną transparentność i o informowanie obywateli na bieżąco o rozwoju pandemii na Białorusi. Studenci wystosowali petycję do władz (złożono pod nią ok. 16 tys. podpisów) o wprowadzenie e-learningu, zakazu dużych zgromadzeń oraz obowiązkowego testowania studentów wracających z zagranicy. Część studentów ogłosiła bojkot i odmówiła przychodzenia na zajęcia. Petycję do władz w Mińsku z prośbą o zaostrzenie polityki przeciwdziałania epidemii wystosowali również białoruscy lekarze pracujący za granicą. Wielu Białorusinów lub ich rodzin oraz znajomych studiujących i pracujących w innych krajach(m.in. w Polsce) opisuje w mediach społecznościowych sytuację w krajach, w których mieszkają, aby dotrzeć z informacją o powadze sytuacji do swoich współobywateli.

Organizacje pozarządowe starają się być na pierwszej linii walki z koronawirusem i komunikować swoim odbiorcom konieczność wprowadzania izolacji społecznej i przechodzenia na pracę zdalną. W miarę możliwości kontynuują swoje działania przenosząc je w czasie lub do internetu, a także tworząc specjalne treści na czas epidemii – np. Queerantin, seria materiałów o tematyce LGBT+ polecanych na czas kwarantanny, czy webinarium o prawach człowieka w czasie epidemii.

Brak jasnych ogólnokrajowych przepisów wprowadzonych przez rząd oraz lekceważący stosunek Prezydenta sprawiają, że Białorusini w walce z koronawirusem są pozostawieni tak naprawdę sami sobie. O ile wielu młodych Białorusinów dowiaduje się z Internetu, że trzeba ograniczać kontakty, to osoby starsze, uzależnione od wiadomości podawanych przez białoruskie czy rosyjskie kanały telewizyjne są w znacznym stopniu nieświadome zagrożenia. Zachowanie organizacji pozarządowych, Białorusinów mieszkających poza granicami kraju czy studentów pokazuje jak bardzo duże jest zapotrzebowanie społeczne na rzetelne informacje i jasne zalecenia odpowiadające rzeczywistej sytuacji i działaniom wprowadzonym przez inne kraje. Prezydent Łukaszenka wielokrotnie w wywiadach podkreślał, że bardziej niż wirusa boi się paniki wśród swoich obywateli. Wydaje się jednak, że dotychczasowej taktyce władz w Mińsku bliżej jest do scenariusza serialu „Czarnobyl”, niż do odpowiedzialnego zarządzania społecznymi lękami.

Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie.
Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych tekstów.

Wspieraj