Wraz w Fundacją Polskiej Rady Biznesu zapraszamy do dołączenia do akcji i pobrania pinu, czyli wirtualnej naklejki i zamieszczenia jej na stronach internetowych, w mediach społecznościowych, aplikacjach, stopkach maili lub do wydrukowania i przyklejenia np. na rower, motocykl czy samochód. Więcej pomysłów wykorzystania naklejki na stronie www.

Od 20 lat jesteśmy częścią zachodniej demokracji, korzystamy ze wspólnego europejskiego rynku, członkostwo w Unii zwiększa nasze bezpieczeństwo, a brak granic pozwala nam i naszym dzieciom swobodnie podróżować, studiować i pracować. Łączy nas idea wspólnoty europejskiej, opartej na pokoju i uniwersalnych wartościach.

Unia Europejska to gwarant stabilności i pokoju w niestabilnych politycznie i społecznie czasach. Kraje zawsze są silniejsze w grupie powiązanej siecią wspólnych wartości i interesów. Taka właśnie jest Unia Europejska, której jesteśmy  częścią. Wspólnie wzmacniamy się w wielu obszarach: edukacji, kultury, gospodarki, nauki, bezpieczeństwa.  Prowadząc naszą akcję chcemy pokazać, że Polska jest silna dzięki Unii, a Unia dzięki Polsce  – podkreśla Ewa Kulik-Bielińska, dyrektorka Fundacji im. Stefana Batorego.

– Unia to my. Jesteśmy obywatelkami i obywatelami Unii Europejskiej, a biorąc udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego, mamy realny wpływ na jej przyszłość. W wielu sprawach się różnimy, ale jeśli chcemy coś w Unii zmienić, to wspólnie z innym krajami możemy to zrobić. Zależy nam, by idea akcji niosła się jak najszerzej, również za pośrednictwem organizacji społecznych czy biznesowych, które mają szerokie możliwości dotarcia do swoich partnerów, klientów czy pracowników – dodaje Małgorzata Durska, prezeska Fundacji Polskiej Rady Biznesu.

Gorąco zachęcamy do używania w mediach społecznościowych haseł i hasztagów akcji: #20latPLwUE, #BezpieczniRazem, #DobrzeŻeRazem. Akcja rozpocznie się 1 maja – w dniu 20. rocznicy przystąpienia Polski do Unii Europejskiej i potrwa przez cały miesiąc, do 1 czerwca.

Świętujmy razem naszą obecność w Unii!

Pliki z naklejką do pobrania

W jaki sposób budować poparcie społeczne dla realizacji kolejnych zapisów Zielonego Ładu? Komunikacja społeczna powinna być tworzona wokół Zielonego Ładu zgodnie z jego angielskim znaczeniem (Green Deal). Mówimy mówić o nim jako o umowie społecznej, na którą wszyscy powinni wyrazić zgodę, uwzględniwszy spodziewane korzyści oraz cenę, jaką gotowi są zapłacić. Polityka kolejnych nakazów i zakazów nie sprawdzi się, bo obywatele oczekują jednak raczej zachęt do samodzielnych właściwych wyborów.

Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego nabiera tempa. W pierwszym komunikacie pokazaliśmy, że politycy nie przywiązywali dużej wagi do wyborów europejskich i obraz kampanii w mediach społecznościowych wskazywał, że priorytetem cieszy się agitacja związana z wyścigiem o funkcje w organach samorządu. Jest to jednak – zważywszy, że do głosowania 9 czerwca 2024 roku został miesiąc – tempo wciąż dość powolne. Można spodziewać się, że znacznie więcej wydatków komitety wyborcze będą ponosić na ostatniej prostej kampanii, raczej po to, by podtrzymywać zainteresowanie swoich elektoratów pójściem na wybory, niż żeby przekonywać nowych wyborców do oddania głosu na swoich kandydatów.

Drugi raport pokazuje, że wyraźną aktywność odnotowały partie europejskie, które na mocy Rozporządzenia nr 1141/2014 w sprawie statusu i finansowania europejskich partii politycznych i europejskich fundacji politycznych mogą również finansować kampanię wyborczą w poszczególnych krajach.

Zaczęły się również pojawiać reklamy polskich kampanii profrekwencyjnych, ale i tu skala zasięgów oraz wydatków jest na razie symboliczna.

Czy będzie ich więcej i czy zbliżą się do rozmiarów kampanii prowadzonych w czasie wyborów do polskiego parlamentu w 2023 roku? O tym możemy przekonać się już w kolejnym komunikacie.

Polecamy także:

W 2024 roku mijają dwie dekady obecności Polski w Unii Europejskiej, a w czerwcu po raz piąty będziemy wybierać przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Polacy wciąż deklarują bardzo pozytywny stosunek do członkostwa w Unii Europejskiej. Przed Unią, a tym samym przed Polską, stoją jednak istotne wyzwania dotyczące wewnętrznych reform związanych z polityką strukturalną, rolną, a przede wszystkim z polityką klimatyczną oraz z wewnętrzną organizacją procesu decyzyjnego. Istotne jest zatem ustalenie, jak relewantni aktorzy polityczni w Polsce problematyzują tematykę europejską (czy unijną) w komunikatach adresowanych do obywateli. Jakimi posługują się narracjami służącymi do charakterystyki i oceny działań Unii Europejskiej oraz w jaki sposób przy ich pomocy starają się mobilizować swoje elektoraty i wpływać na stosunek Polaków do Unii?

Narracje europejskie używane przez środowiska polityczne w Polsce pozostają względnie stabilne na przestrzeni ostatnich trzech, czterech lat. Narracje te są wykorzystywane przede wszystkim do bieżącej rywalizacji politycznej. Chodzi tutaj o akcentowanie różnic i podziałów zarówno na scenie politycznej, jak i w przestrzeni medialnej. Narracje europejskie rzadziej służą formułowaniu problemów wspólnotowych czy przygotowywaniu długofalowych strategii komunikacyjnych i politycznych dotyczących wspólnotowej polityki.

Analiza obejmuje narracje o UE następujących środowisk politycznych: nacjonaliści, Konfederacja, Alt-Right, Konserwatyści, Centrum, Lewica, Alt-Left.

We wszystkich tych narracjach – prócz tego, że służą głównie wewnątrzkrajowej rywalizacji – zauważalna jest stopniowa ekonomizacja. Pojawiają się pytania o to, jakie są koszty naszej przynależności do Unii Europejskiej i co będzie, kiedy Polska stanie się w Unii płatnikiem netto. Na to obecne narracje nie odpowiadają. Nie tworzą opowieści mogącej uruchomić społeczne emocje dotyczące przyszłości Unii, jej konicznych zmian i miejsca Polski w niej.

 

Stawkę pytania bodaj najmocniej podkreślił prezydent Francji Emmanuel Macron w przemówieniu europejskim, wygłoszonym w Sorbonie 25 kwietnia 2024 roku. Przywołał wtedy słowa Paula Valéry wypowiedziane pod koniec I wojny światowej. Poeta stwierdził wówczas, że nasze cywilizacje są śmiertelne. Śmiertelna jest też nasza Europa, czego musimy mieć świadomość dziś, podkreślił Emmanuel Macron. I dodał, że Europa może umrzeć, zależy to tylko od decyzji podjętych przez samych Europejczyków.

Czyżby prezydent Francji potwierdzał opinię eurosceptyków, przekonujących, że nie sprawdził się projekt wspólnoty europejskiej w formule Unii Europejskiej? Z jednej strony, nie jest w stanie stawić czoła najważniejszym zagrożeniom – pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę pokazała militarną bezbronność Europy. Z drugiej strony – odbiera państwom suwerenność, ingerując w ich kulturę oraz ograniczając rozwojowy dynamizm wydumanymi regulacjami. W takim opisie Unia Europejska jawi się więc jako przestrzeń podwójnej niemożności i podwójnego braku suwerenności.

Do dnia głosowania, czyli 9 czerwca 2024 roku, będziemy publikować raporty cząstkowe zawierające najciekawsze informacje i analizy, a po wyborach zostanie wydana publikacja podsumowująca pełen przebieg agitacji wyborczej w mediach społecznościowych. Tak jak poprzednio skupiliśmy się na serwisach Alphabet i Meta, a zbieranie danych rozpoczęliśmy 1 kwietnia.

Kampania wyborcza rozpoczęła się 11 marca 2024 roku wraz z wydaniem przez Prezydenta RP postanowienia w sprawie zarządzenia wyborów. Komitety wyborcze mogą jednak prowadzić agitację wyborczą dopiero od dnia przyjęcia przez Państwową Komisję Wyborczą zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego. Niektóre z komitetów (np. Konfederacja) uczyniły to już w marcu, inne, jak Trzecia Droga, dopiero w drugiej połowie kwietnia. Wyzwaniem dla przejrzystości kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego był fakt, że w pewnym momencie równolegle była prowadzona kampania wyborcza do jednostek samorządu terytorialnego. Podobnie jak w przypadku równoległych kampanii do Sejmu i Senatu oraz referendum w 2023 roku taki rozkład wyborów znacznie utrudnia śledzenie przebiegu i wydatków na konkretną kampanię.

22 listopada 2023 roku Parlament Europejski niewielką większością głosów przyjął opracowany przez Komisję Spraw Konstytucyjnych raport zawierający projekt reformy instytucjonalnej Unii Europejskiej. Tym samym kwestia zmiany traktatów stanie na forum Rady Europejskiej zapewne już na najbliższym szczycie w połowie grudnia. Do ewentualnej zmiany traktatów droga stąd jeszcze bardzo daleka, ale zawarte w raporcie rekomendacje będą punktem odniesienia do dalszych dyskusji. Mają one na celu wzmocnienie pozycji PE w procesie legislacyjnym, usprawnienie tegoż procesu, a także rozszerzenie kompetencji unijnych na nowe obszary, w tym udoskonalenie narzędzi pozwalających na objęcie sankcjami krajów członkowskich nieprzestrzegających reguł praworządności. Głównym uzasadnieniem dla proponowanych zmian są problemy, z jakimi mierzy się Wspólnota na przestrzeni ostatnich kilku (np. pandemia COVID-19 czy rosyjska agresja na Ukrainę) oraz perspektywa rozszerzenia Wspólnoty o nowe kraje, co „czyni zmianę traktatów nieuniknioną”, jeśli nowa Unia ma działać w sposób efektywny.

Wśród najważniejszych propozycji zmian znalazło się między innymi rozszerzenie na nowe obszary metody podejmowania decyzji większością kwalifikowaną (Qualified Majority Voting, QMV). Obecnie ta metoda – wymagająca uzyskania zgody co najmniej 55 procent państw członkowskich zamieszkanych przez co najmniej 65 procent mieszkańców UE – nie obejmuje między innymi spraw z obszaru  wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, a także zastosowania sankcji przewidzianych w słynnym artykule 7. W podobnym kierunku, ale nawet dalej idą propozycje reform sformułowane w opublikowanym we wrześniu raporcie zleconym przez francuskie i niemieckie minister­stwa spraw zagranicznych, a przygotowany przez grupę 12 niezależnych badaczy z tych dwóch krajów.

Postulowane reformy, nawet jeśli będą korzystne dla sprawczości UE jako całości, niekoniecz­nie muszą być dobre dla interesu poszczególnych państw. Obawy budzą zwłaszcza wśród mniejszych i średnich. Z pewnością nie wszystkie rozwiązania przedstawiane czy to we francusko-niemieckim raporcie, czy to w propozycjach Komisji Spraw Konstytucyjnych PE są korzystne z punktu widzenia Polski. Stanowią jednak punkty odniesienia. Nowe polskie władze, think tanki i środowiska akademickie mogą je ignorować. Mogą też zaproponować zmodyfikowane lub alternatywne rozwiązania tych samych problemów. Piątemu pod względem wielkości państwu Unii, z ambicjami powrotu do centrum europejskiej polityki, bierność nie tylko nie przystoi. Nie pozwoli też tych ambicji zrealizować.