• Paweł Marczewski
03.03.2022

Koniec „lex Czarnek”, początek wyzwań

Prezydent Andrzej Duda zawetował tak zwane „lex Czarnek”, czyli ustawę poszerzającą kompetencje mianowanych przez MEiN kuratorów w zakresie nadzoru nad szkołami. To dobra wiadomość dla całej szkolnej społeczności – uczniów, rodziców, nauczycieli, dyrektorów, a także dla samorządów, prowadzących instytucje oświatowe. Szczególnie dziś, kiedy przed polskimi szkołami staje zadanie przyjęcia bardzo dużej liczby uczennic i uczniów z ogarniętej wojną Ukrainy.

O odrzucenie projektu ustawy, która bardzo zaszkodziłaby oświacie, od miesięcy zabiegała inicjatywa Wolna Szkoła, wspierana od samego początku przez Fundację Batorego. Współtworzące inicjatywę organizacje społeczne, związki zawodowe pracowników oświaty, stowarzyszenia i korporacje samorządowe organizowały akcje protestacyjne, których symbolem stała się czerwona ekierka, przekonywały polityków, publikowały materiały eksperckie punktujące szkodliwe konsekwencje przyjęcia zmian w prawie oświatowym znacznie ograniczających samodzielność wspólnot szkolnych. Te starania zakończyły się sukcesem. Odsunięta została groźba odebrania szkołom możliwości zapraszania do działań edukacyjnych organizacji społecznych. Nad dyrektorami nie będzie już wisiało widmo zwolnienia bez możliwości odwołania i rzetelnej oceny pracy.

Prezydenckie weto zostało zgłoszone w ostatnim momencie przed ogromnym wyzwaniem, jakie staje właśnie przed polską szkołą. Publiczne placówki oświatowe niebawem przyjmą w swoje progi bardzo dużą liczbę uczennic i uczniów z ukraińskich rodzin uciekających przed wojną. Poza problemami kadrowymi i lokalowymi ogromną trudnością będzie zapewnienie oferty edukacyjnej, która odpowiadałaby na potrzeby wielokulturowego środowiska szkolnego.

MEiN być może dostanie z budżetu dodatkowe środki na lekcje języka polskiego dla cudzoziemców. Zapotrzebowanie na takie lekcje w ostatnich latach rosło bardzo szybko – wg raportu NIK „Kształcenie dzieci rodziców powracających do kraju oraz dzieci cudzoziemców” z 2019 roku liczba dzieci korzystających z dodatkowych zajęć polskiego wzrosła 4 628 w 2015 roku do 17 708 cztery lata później. Wydatki ministerstwa na ten cel wzrosły 19 935 tys. złotych do 133 839 tys. Raport NIK został opublikowany, kiedy w polskich szkołach uczyło się 30 tys. ukraińskich dzieci. Dziś jest ich dwukrotnie więcej, a ta liczba wzrośnie zapewne w najbliższych miesiącach co najmniej kilkukrotnie.

Nawet jeśli pieniądze z MEiN się znajdą, to znalezienie odpowiedniej liczby nauczycieli polskiego dla dzieci uchodźców nie będzie łatwe. Kołem ratunkowym mogą być organizacje społeczne – te same, które na mocy „lex Czarnek” czekałyby tygodniami na decyzję kuratora, czy mogą zrealizować w szkole zajęcia. A gdyby okazało się, że dana organizacja prowadziła warsztaty antydyskryminacyjne, o prawach człowieka, czy z edukacji seksualnej, to takiej zgody zapewne w ogóle by nie otrzymała.

Lekcje języka polskiego to jedno z istotnych narzędzi integracji dzieci cudzoziemców z polskim społeczeństwem, ale w żadnym razie nie wyczerpuje to ich potrzeb. Rodziny cudzoziemców, a przede wszystkim uchodźców, które wcale nie planowały przeprowadzki do Polski, tylko zostały do niej zmuszone przez wojnę, w pierwszym rzędzie potrzebowały będą uznania ich różnorodności, innego zaplecza kulturowego, a także wrażliwości na ich historie, w niektórych przypadkach naznaczone traumą ucieczki i utraty domu. Dzieciom pochodzącym z rodzin uchodźczych potrzebne będzie wsparcie psychologiczne oraz pomoc pedagogów z doświadczeniem pracy w wielokulturowym środowisku. Przygotowania do przyjęcia ukraińskich dzieci naznaczonych traumą wojenną potrzebować będą nauczyciele i uczniowie w polskich szkołach

Do tej pory polska szkoła polegała w tym zakresie przede wszystkim na organizacjach społecznych, przy czym wsparcie ministerialne dla ich działań było znikome. Jak pokazuje cytowany raport NIK, w ramach ogłaszanego co roku przez MEiN konkursu ofert na realizację zadania publicznego „Wspieranie inicjatyw edukacyjnych w szkolnym środowisku międzykulturowym” w latach 2015-2019 sfinansowano 47 projektów za łączną kwotę blisko 2 mln złotych. Ministerstwo nie uznało też za stosowne zlecić Ośrodkowi Rozwoju Edukacji żadnych dodatkowych zadań w zakresie rozwijania kompetencji nauczycieli w zakresie edukacji międzykulturowej.

Nauczycielki i nauczyciele są świadomi wyzwania, jakim jest nauczanie w wielokulturowym środowisku szkolnym. Już w 2013 roku w międzynarodowym badaniu TALIS (Teaching and Learning International Survey) wskazywali wysoki poziom potrzeb w zakresie rozwijania kompetencji nauczania w środowisku wielokulturowym, a w badaniu ankietowym przeprowadzonym w 2019 roku przez NIK na potrzeby raportu 67% nauczycieli i nauczycielek zadeklarowało, że powinny powstać centralnie opracowane programy nauczania dla dzieci cudzoziemców.

Gdyby „lex Czarnek” weszło w życie, kulejąca edukacja wielokulturowych społeczności uczniowskich zostałaby pozbawiona wsparcia organizacji obywatelskich, które mają w tym zakresie wiedzę i doświadczenie. Możemy się spodziewać, że na skutek wojny w Ukrainie bardzo wiele społeczności szkolnych w Polsce będzie niebawem wielokulturowych. Jeśli nie chcemy, żeby wybuchały w nich konflikty, jeśli chcemy, by uczniowie i uczennice nie krzywdzili siebie nawzajem i potrafili doceniać i respektować różnice kulturowe, „lex Czarnek” powinno trafić do kosza na zawsze, a organizacje społeczne powinny zostać docenione, również w wymiarze finansowym, uzyskując wsparcie ze środków publicznych.


Paweł Marczewski – dr socjologii, szef działu Obywatele w forumIdei Fundacji Batorego.

Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie.
Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych tekstów.

Wspieraj