Oba rozwiązania mają dla Unii znaczenie strategiczne. Podważanie wspólnych zasad, zwłaszcza w sferze państwa prawa, stanowi dziś jedno z największych zagrożeń dla trwałości Wspólnoty. Nowe mechanizmy dobrze uzupełniają luki w dotychczasowych unijnych narzędziach ochrony praworządności. Instytucje europejskie pokazały, że dojrzały do tego, aby w kwestii obrony fundamentalnych zasad systemowych działać bardziej zdecydowanie i nowatorsko. Świadczy o tym m.in. skala środków przeznaczonych na PPW – 1,85 mld Euro na lata 2021-2028. Jest to trzy razy więcej, niż początkowo planowała Komisja Europejska. Dla zobrazowania skali finansowania: gdyby fundusze PPW były podzielone proporcjonalnie do liczby ludności, to na polskie podmioty przypadałoby średnio ok. 19 mln euro rocznie.
O skuteczności nowych rozwiązań zdecyduje jednak przede wszystkim sposób ich wdrażania. W żadnym razie nie można tego uznać za proces wyłącznie technokratyczny. Kluczowa jest jasna deklaracja, że nowe mechanizmy nie służą promocji partykularnych polityk czy przekonań lewicowych lub prawicowych, lecz obronie zasad, bez których Wspólnota nie jest w stanie funkcjonować.
W tym kontekście szczególnie ważne jest, by restrykcje finansowe były używane wyłącznie do strategicznego celu, jakim jest przywracanie praworządności. Należy zdecydowanie odłożyć na bok pokusy karania przy tej okazji za inne „przewinienia”, np. brak solidarności w kwestii uchodźców. Musi też być jasne, że sankcje budżetowe w równym stopniu mogą być stosowane wobec wszystkich krajów członkowskich. Tu szczególnie szkodliwa byłaby kontynuacja, pojawiającej się w zamożniejszych państwach, narracji „oburzonych donorów” wobec „niesubordynowanych biorców”.
Także wdrażanie Programu Praw i Wartości wykracza poza czysto technokratyczne procedury. Priorytety konkursów i sposób ich przeprowadzenia powinny być tak sprofilowane, by program ten mógł być uznany za własny przez jak najszerzej rozumiane środowiska prounijne. Istotne jest tu przeciwstawienie się stereotypowemu postrzeganiu PPW jako „funduszu dla lewicy i unijnych lojalistów”. Równocześnie musi być jasne, że nie jest to program dla wszystkich. Jego beneficjentami nie powinny być podmioty kontestujące podstawy europejskiego ładu prawnego i normatywnego.
Wreszcie, do efektywnej implementacji nowych rozwiązań potrzebne jest zbudowanie poczucia rzeczywistej wspólnoty wartości wśród zwolenników zjednoczonej Europy. Aby to ostatnie stało się możliwe, w Unii musi odbyć się dyskusja na temat europejskich wartości. Trzeba wreszcie uznać fakt, że wśród zwolenników UE istnieją bardzo głębokie podziały ideowe. Być może część tych różnic (np. dotyczących kwestii sprawiedliwości społecznej, obyczajowości) należy po prostu zaakceptować, równocześnie zaś wyznaczyć nieprzekraczalne czerwone linie odnośnie wybranych fundamentalnych zasad systemowych, takich jak praworządność.
***
Analiza Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz „Praworządność w Unii poza politycznymi podziałami. Sankcje budżetowe i nowy program dla obywateli”