• Dominika Kozłowska
20.08.2021

Zmiana już się dokonała

Bunt kobiet zainicjowany w 2016 roku dotyczył na początku przede wszystkim kwestii prawa aborcyjnego. Z czasem złość i zniecierpliwienie objęły szersze pole spraw, by w ostatnim czasie doprowadzić do zakwestionowaniem powiązań między państwem i Kościołem oraz hegemonii Kościoła. Ostatnie protesty z jesieni 2020 roku miały już dość wyrazisty antyklerykalny, a niekiedy nawet antyreligijny charakter. Gniew wobec Kościoła wynika nie tylko z jego oddziaływania na prawo dotyczące przerywania ciąży. Na nastroje antykościelne wpływają też przypadki pedofilii wśród księży i ich ukrywanie przez hierarchów czy udział biskupów w nagonce przeciwko osobom LGBT+.

Młodsze pokolenia, które tak licznie zaangażowały się w ostatnie strajki, nie znają kontekstu wcześniejszej umowy społecznej, powstałej w wyniku burzliwych sporów początku lat 90. Kompromis aborcyjny postrzegany dziś jest coraz częściej jako element dawnego układu, którego stroną były Kościół katolicki i spora część dawnych środowisk opozycyjnych. W trakcie „czarnych protestów” grupa warszawskich feministek zorganizowała Konferencję Episkopatu Polek – happening odbywający się przed kościołami, wskazując na dyskryminację kobiet w instytucjach kościelnych i fakt, że w kwestii praw kobiet to mężczyźni dogadują się z mężczyznami.

Wystąpienia przeciwko Kościołowi i porządkowi, który legitymizował, to jeszcze kilka lat wcześniej sytuacja nie do pomyślenia. Dziś społeczeństwo domaga się nowego porozumienia w tym zakresie. Powinno być ono zbudowane przy udziale wszystkich warstw i grup społecznych. Prawo aborcyjne jest częścią szerszego pakietu usług związanych ze zdrowiem reprodukcyjnym kobiet, obejmującego edukację i poradnictwo, dostęp do badań, tanią i skuteczną antykoncepcję, czy opiekę prenatalną.

Punktem wyjścia do tego typu systemowych przeobrażeń musi być przede wszystkim uznanie podmiotowości kobiety. Brak tego fundamentu jest najważniejszą przeszkodą we wprowadzeniu zmian. Ustawę zawsze można zmienić. Trudniej natomiast zmienić wciąż popularny sposób myślenia oparty na lekceważeniu kobiet, przejawiający się np. w tym, że kobiecie zmuszonej nosić uszkodzony płód, mówi się, że to „lekki dyskomfort”. Masowe protesty Strajku Kobiet dawały wyraz ogromnej niezgody, zwłaszcza młodego pokolenia, na ten rodzaj zanegowania potrzeb i podmiotowości kobiet. Badania CBOS pokazały, że 70% osób w Polsce poparło protesty.

Wiąże się to ze zmianami w religijności. Młodzi ludzie są coraz mniej religijni i coraz słabiej związani z Kościołem instytucjonalnym. Badania Pew Research Center pokazują, że w Polsce luka pokoleniowa w religijności należy do największych na świecie – dla osób młodszych (do 40. roku życia) religia jest znacznie mniej ważna niż dla starszych (powyżej 40 lat). Te zmiany nie ograniczają się do dużych miast. Siła i polityczny potencjał ostatnich protestów wynikła m.in. z tego, że ogarnęły one również mniejsze miejscowości. W protestach kobiet biorą też udział katolicy i katoliczki. Z sondażu przeprowadzonego przez Kantar w listopadzie 2020 roku wynikało, że 67% wierzących sprzeciwia się wyrokowi Trybunału, a 45% popiera uliczne protesty. Pojawiały się też takie inicjatywy jak np. list otwarty „Mówię dość: katoliczki przeciw wyrokowi TK”. To nie była może powszechna akcja, ale dla pewnych środowisk znacząca.

Mimo że ostatnie 200 lat to czas emancypacji kobiet, mężczyźni wciąż dominują w życiu społecznym. Warto przyjrzeć się przykładom, które szerzej omawiamy w miesięczniku „Znak”. W grudniu 2019 roku wśród 12 nowo wybranych przedstawicieli studentów w Senacie Uniwersytetu Warszawskiego znalazła się tylko 1 studentka, mimo że 65% osób studiujących to kobiety. Druga liczba to 75% – tyle procent nieodpłatnej pracy w skali świata wykonują kobiety (za raportem McKinsey Global Institute z 2015 roku), poświęcając na to od 3 do 6 godzin dziennie, podczas gdy mężczyźni – od pół godziny do 2 godzin. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego kobiety wykonują czterokrotnie więcej pracy związanej z utrzymaniem domu i trzykrotnie więcej pracy opiekuńczej. I choć wartość nieodpłatnej pracy kobiet szacowana jest na 30% PKB, nie jest brana pod uwagę przez ekonomistów (za: rownoscwbiznesie.info). Nie pozostaje to bez wpływu na życie zawodowe kobiet. W 2017 roku w UE 32% kobiet pracowało na część etatu wobec zaledwie 9% mężczyzn w takiej sytuacji (za: GUS). W Polsce brakuje uregulowań prawnych w tym zakresie. Tymczasem jak podał GUS („Praca a obowiązki rodzinne w 2018 r.”), przerwy w pracy zawodowej związane z opieką nad dziećmi w wieku poniżej 15 lat dotyczyły przede wszystkim populacji kobiet (97,1%). Zarazem na samej opiece obowiązki się nie kończą. Z komunikatu CBOS „Kobiety i mężczyźni w domu” (2018) wynika, że w polskich domach wyłącznie kobieta odpowiada m.in. za pranie (82%), prasowanie (81%) i przygotowanie posiłków (65%). Mężczyźni częściej wykonywali jedynie drobne naprawy i zlecali usługi do wykonania (kolejno: 81% i 60%).

Historia walki o prawa kobiet jest długa. Jednak dopiero ostatnie lata znaczone kolejnymi próbami zaostrzenia prawa aborcyjnego okazały się dla szerszego grona Polek i Polaków czasem świadomej emancypacji. „Czarne protesty” i Strajk Kobiet pokazały nie tylko siłę społecznej mobilizacji, ale stały się też pierwszą od dawna okazją do samodzielnej refleksji nad złożonym problemem praw reprodukcyjnych i nad nierównościami związanymi z płcią. Feminizm znów stał się tematem politycznym i wszedł do narracji również partii centrowych. Społeczne protesty oraz dyskusje towarzyszące polskiej odsłonie ruchu #MeToo pokazują, że zjawisko patriarchatu i przemocy zostało lepiej rozpoznane i stało się świadomie przeżywanym tematem społecznym i politycznym. Jak w tym kontekście pisze Marion Woodman: „Siła sprowadzająca się do kontrolowania innych nie jest tym samym, czym siła płynąca z osobowej obecności. Patriarchalna siła jest oparta na kontroli, nie ceni sobie innych ludzi, jest zainteresowana jedynie władzą”. W tej perspektywie szczególnie ważny jest bunt katoliczek i katolików, którzy coraz śmielej i wyraźniej artykułują swoją niezgodę na przemoc w Kościele oraz podległą rolę kobiet. Przykładem takiego buntu były chociażby protesty organizowane pod kuriami pod hasłem „Odzyskajmy nasz Kościół”. Coraz częściej także pojawia się pytanie o to, czy osoby pozostające w Kościele legitymizują działania instytucji. Reakcji oczekuje się dziś nie tylko od hierarchów, ale też od zwykłych wiernych Apostazja stała się jedną z całkiem otwarcie rozważanych odpowiedzi na kryzys Kościoła w Polsce.

Patriarchat stanowi anomalię w dziejach ludzkości. Antropolodzy (np. Carel van Schaik) argumentują dziś, że trwa on zaledwie przez ok. 2% naszej historii. Biblijne postaci Adam i Ewa mieli być wobec siebie równi, a dopiero osiadły tryb życia umożliwił podporządkowanie kobiety mężczyźnie. Okazuje się więc, że znacznie bardziej niż biologia określa nas kultura.

Wydaje się, że w sporej części społeczeństwa zmiana mentalna dotycząca sfery wolności już się dokonała. Istotne przemiany zachodzą również na poziomie społecznym, ale przyszłość tych procesów wymaga – z jednej strony – zbudowania zarówno intelektualnej, jak i emocjonalnej opowieści pozwalającej te nowe zjawiska nazwać i pogłębić, a z drugiej strony – ogromnej pracy społecznej, aby te zmiany zostały w nowych środowiskach, rozpoznane, zinternalizowane i pogłębione. W tym celu potrzebujemy, aby kobiety o swoich prawach mówiły we własnym imieniu.

 

Tekst powstał w oparciu o głos w debacie „Czy rewolucja jest kobietą?”, zorganizowanej przez forumIdei Fundacji Batorego.

Dominika Kozłowska – prezeska Znaku i redaktorka naczelna miesięcznika „Znak”. Z wykształcenia doktor filozofii. Redaktorka, publicystka i działaczka społeczna.

Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie.
Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych tekstów.

Wspieraj