• Jakie dokumenty są wymagane, by móc otrzymać karty do głosowania?
• Jak wyglądają karty do głosowania?
• Czego nie wolno robić mężom zaufania?
• Co powinien zrobić mąż zaufania z zarejestrowanym materiałem?
• Jaka jest rola obserwatorów społecznych i międzynarodowych, a jaka dziennikarzy?
• Jakie są wymogi techniczne lokali dostosowanych do potrzeb osób z niepełnosprawnościami?
Statystyczny kandydat w wyborach samorządowych, które odbędą się 7 kwietnia 2024 jest mężczyzną w średnim wieku, legitymującym się wyższym wykształceniem i nie należącym do partii politycznej.
W wyborach, w których z powodów natury elekcji nie ma obowiązującej od 2011 roku gwarancji kwot (35% udziału obu płci), czyli w wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast udział kobiet jest mniejszy. Niezależnie od typu urzędu kandydatek jest około 20%, zaś najwięcej kobiet ubiega się o funkcję wójta.
O stanowisko prezydenta miasta średnio ubiega się 4,7 kandydatów. Najwięcej, bo aż 9,86 kandydatów stara się o statystyczną posadę radnego sejmiku wojewódzkiego. Kandydatów jest wielu, choć warto zauważyć, że w 411 przypadkach o urząd ubiega się tylko jedna osoba.
Wybory samorządowe są elekcjami, w których udział partii politycznych jest mniejszy. Większość komitetów nie jest powiązanych z partiami politycznymi. Aż 256 komitetów wyborczych zawiązały organizacje społeczne i stowarzyszenia lokalne.
Zarówno w małych, jak i dużych okręgach wyborczych pojedynczy głos lub niewielka ich liczba może zadecydować o wyniku. W takiej sytuacji obywatelska partycypacja nabiera szczególnego znaczenia. Ostatecznie to pojedyncze głosy, wyrażone przy urnie, sumują się do wyniku, który może być przełomowy dla przyszłości społeczności na wielu poziomach – od najmniejszej gminy po cały kraj – podkreśla dr Żerkowska-Balas.
Autorka przypomina wyniki badania zrealizowanego po wyborach samorządowych w 2014 roku, w których co trzeci badany uważał, że prawdopodobieństwo, że ich pojedynczy głos może mieć znaczący wpływ na wynik wyborów jest duże lub bardzo duże, prawie 40% respondentów uważała, że raczej małe, co piąty badany określał je jako bardzo małe, zaledwie co dziesiąta osoba określała je jako żadne. A więc większość Polek i Polaków wierzyła, że ich głos się liczy.
Dr Marta Żerkowska-Balas wyjaśnia, że w wyborach, w których zwycięzca wyłaniany jest w systemie większościowym (np. w wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast na poziomie samorządowym), pojedynczy głos przekłada się bezpośrednio na wynik kandydata, co zwiększa poczucie, że nasz głos ma znaczenie. W wyborach organizowanych na zasadach proporcjonalnych (w wyborach do parlamentu, do rad i sejmików) reguły gry są mniej przejrzyste. Pojedynczy głos w pierwszej kolejności przekłada się na poparcie dla ugrupowania, potem dopiero na poparcie dla konkretnego nazwiska. Z tego powodu przekonanie o sprawczości naszego głosu może być słabsze.
Na końcu analizy autorka przygląda się, jak prawdopodobieństwo wpływu pojedynczego głosu na wynik wyborów wygląda na przykładzie wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w 2018 roku. Dane z mniejszych gmin wiejskich szczególnie wyraźnie pokazały, jak duże znaczenie ma każdy głos: czasem o zwycięstwie decydowały pojedyncze „krzyżyki”. Różnice między kandydatami w gminach miejskich były nieco większe, jednak dane nadal dowodzą, że każdy głos może mieć znaczenie. Wielkość poparcia dla zwycięskich kandydatów, oscylująca wokół 50% głosów, sugeruje, że wyścig był bardzo wyrównany, co wyjaśnia, dlaczego o zwycięstwie decydowały często pojedyncze głosy.
Ponieważ nastał właśnie czas wyborczy, który zakończy się wyborami samorządowymi 7 kwietnia br., to warto dowiedzieć się, czego możemy oczekiwać, a także czego żądać od władz gmin, powiatów oraz województw samorządowych. Dr Justyna Przedańska opisuje obszary, którymi zajmują się władze samorządowe (m.in. bezpieczeństwo, kultura, ochrona zdrowia) oraz pytania, które można zadać kandydatkom oraz kandydatom: na wójtów (burmistrzów, prezydentów miasta), na radnych do rad gmin, na radnych do rad powiatów oraz na radnych do sejmików województw.
Rekordowo wysoka frekwencja w październikowych wyborach parlamentarnych – wyniosła 74,38% – wywołała wiele dyskusji na temat jej przyczyn i mechanizmów zmotywowania wyborców do udziału w głosowaniu. Przeprowadzone na zlecenie Fundacji Batorego badania oraz analizy pokazują, że jednym z kluczowych czynników, który wywołał tę mobilizację wyborców, była intensywna, używająca wysoce perswazyjnych argumentów i złożona z wielu elementów „multikampania” profrekwencyjna zorganizowana wysiłkiem wielu organizacji społecznych.
Rzeczywiście, multikampania profrekwencyjna, na którą składało się przynajmniej 27 kampanii prowadzonych przez różne organizacje społeczne, była podczas tej kampanii wyborczej wyjątkowo szeroko zakrojona i intensywna. Ich przebieg szczegółowo analizujemy w raporcie. Badania ilościowe pokazują na przykład, że osoba uprawniona do głosowania zetknęła się średnio co najmniej 13 razy z komunikatem którejś z reklam profrekwencyjnych. Ponad połowa Polek i Polaków zauważyła kampanie profrekwencyjne. Prawie dwie trzecie respondentów jest zdania, że przyczyniły się one do ich decyzji o wzięciu udziału w tegorocznych wyborach.
Deklaracje respondentów na temat momentu podjęcia decyzji o udziale w wyborach pozwalają postawić tezę, że gdyby nie mobilizacja wyborców „na ostatniej prostej” w związku z m.in. kampaniami profrekwencyjnymi, frekwencja wyborcza byłaby o ok. 7 punktów procentowych niższa, czego potencjalnym skutkiem mógł być inny wynik wyborów.