Ponieważ nastał właśnie czas wyborczy, który zakończy się wyborami samorządowymi 7 kwietnia br., to warto dowiedzieć się, czego możemy oczekiwać, a także czego żądać od władz gmin, powiatów oraz województw samorządowych. Dr Justyna Przedańska opisuje obszary, którymi zajmują się władze samorządowe (m.in. bezpieczeństwo, kultura, ochrona zdrowia) oraz pytania, które można zadać kandydatkom oraz kandydatom: na wójtów (burmistrzów, prezydentów miasta), na radnych do rad gmin, na radnych do rad powiatów oraz na radnych do sejmików województw.

Rekordowo wysoka frekwencja w październikowych wyborach parlamentarnych – wyniosła 74,38% – wywołała wiele dyskusji na temat jej przyczyn i mechanizmów zmotywowania wyborców do udziału w głosowaniu. Przeprowadzone na zlecenie Fundacji Batorego badania oraz analizy pokazują, że jednym z kluczowych czynników, który wywołał tę mobilizację wyborców, była intensywna, używająca wysoce perswazyjnych argumentów i złożona z wielu elementów „multikampania” profrekwencyjna zorganizowana wysiłkiem wielu organizacji społecznych.

Rzeczywiście, multikampania profrekwencyjna, na którą składało się przynajmniej 27 kampanii prowadzonych przez różne organizacje społeczne, była podczas tej kampanii wyborczej wyjątkowo szeroko zakrojona i intensywna. Ich przebieg szczegółowo analizujemy w raporcie. Badania ilościowe pokazują na przykład, że osoba uprawniona do głosowania zetknęła się średnio co najmniej 13 razy z komunikatem którejś z reklam profrekwencyjnych. Ponad połowa Polek i Polaków zauważyła kampanie profrekwencyjne. Prawie dwie trzecie respondentów jest zdania, że przyczyniły się one do ich decyzji o wzięciu udziału w tegorocznych wyborach.

Deklaracje respondentów na temat momentu podjęcia decyzji o udziale w wyborach pozwalają postawić tezę, że gdyby nie mobilizacja wyborców „na ostatniej prostej” w związku z m.in. kampaniami profrekwencyjnymi, frekwencja wyborcza byłaby o ok. 7 punktów procentowych niższa, czego potencjalnym skutkiem mógł być inny wynik wyborów.

Jednym z czynników, który mógł wpłynąć na frekwencję i wyniki wyborów, był sposób prowadzenia kampanii w mediach społecznościowych. Mowa tu o kampanii wyborczej organizowanej przez poszczególne komitety wyborcze, ale również o wszelkiego rodzaju akcjach profrekwencyjnych przeprowadzanych przez organizacje społeczne.

Z dotychczasowych czterech raportów cząstkowych oraz niniejszego raportu podsumowującego przebieg całej kampanii wynika, że politycy w dużym stopniu „nauczyli się” korzystać z mediów społecznościowych jako platformy do osiągnięcia dobrego wyniku wyborczego. To nie znaczy, że każdy z komitetów robił to w sposób godny naśladowania – np. zbyt wiele miejsca w kampanii poświęcono przekazom silnie polaryzującym.

Według szacunków Fundacji im. Stefana Batorego, organizacje społeczne w okresie kampanii wyborczej przeprowadziły co najmniej 20 akcji profrekwencyjnych. Większość z nich skierowana była do kobiet i do osób młodych. Kampanie prowadzone były głównie w internecie, niektóre pojawiły się także w telewizji, w kinach i w radio. Część z nich została wsparta działaniami szerokiej rzeszy influencerów, artystów, celebrytów i osób publicznych.

Z inicjatywy Fundacji Batorego, we współpracy z agencjami badawczymi Research Collective, GfK, IQS i PBS oraz Organizacją Firm Badania Opinii i Rynku (OFBOR) w okresie od 26 października do 3 listopada przeprowadzone zostało badanie ilościowe i jakościowe, którego celem było sprawdzenie wpływu reklam profrekwencyjnych na uczestnictwo w wyborach parlamentarnych 15 października 2023.

Widzialność kampanii

39% respondentów z próby ogólnopolskiej CATI oraz 67% respondentów z ogólnopolskiej próby internautów CAWI twierdzi, że widziało w swoim otoczeniu, mediach lub mediach społecznościowych reklamy profrekwencyjne emitowane przez podmioty niezwiązane bezpośrednio z polityką.

Deklarację, że widzieli kampanie profrekwencyjne, składali najczęściej respondenci najmłodsi (49% osób w wieku 18-29 lat w próbie ogólnopolskiej) oraz kobiety w wieku 18-39 lat (54% w próbie ogólnopolskiej).

Wśród respondentów z próby ogólnopolskiej CATI, którzy deklarują, że poszli na wybory, 42% twierdzi, że widziało niepartyjne reklamy i inne działania profrekwencyjne, podczas gdy w grupie osób, które na wybory nie poszły, znajomość tych działań zadeklarowało jedynie 26%.

Wpływ kampanii

Wśród osób, które widziały kampanie profrekwencyjne, 78% respondentów z próby CATI i 74% z próby CAWI uważa, że zachęciły one Polki i Polaków do udziału w wyborach.

87% osób z próby CATI oraz 88% osób z próby CAWI, które widziało reklamy i inne niepartyjne działania profrekwencyjne, deklaruje, że wzięło udział w wyborach. W grupie osób, które twierdzą, że takich reklam nie widziały, deklaracje udziału w wyborach złożyło odpowiednio 77% i 74% badanych.

Odnotowane różnice są statystycznie istotne, oznacza to, że fakt styczności z reklamami i działaniami profrekwencyjnymi koreluje z udziałem w wyborach.

Czynniki mobilizujące do udziału w wyborach

Wyniki badania jakościowego wskazują, że głównymi emocjami, które zmobilizowały wyborców do głosowania, były silne emocje negatywne: złość/gniew, rozczarowanie, sprzeciw, frustracja, strach i bezsilność. Emocje te były wywołane przeświadczeniem, że władza nie słucha ludzi, podejmuje decyzje sprzeczne z ich interesami, nie zwraca uwagi na problemy wynikające m. in. z inflacji i drożyzny, serwując im jednocześnie propagandę sukcesu i twierdząc, że wszystko w Polsce idzie w dobrym kierunku. Dla wyborczyń czynnikiem motywującym były silne emocje negatywne związane z traktowaniem kobiet przez rząd PiS, w tym z wprowadzeniem praktycznie całkowitego zakazu aborcji, którego skutkiem były wywołujące szok przypadki śmierci kobiet w szpitalach.

Sprzeciw wobec władzy PiS narastał przez dłuższy czas, a wyborcy twierdzili, że w ciągu ostatnich lat i miesięcy gromadziły się kolejne argumenty uzasadniające głosowanie za zmianą władzy. „Miałem/am ogólnie dość partii rządzącej, chciałem/am zmiany władzy” to odpowiedź, która była wskazywana najczęściej (obok „obywatelskiego obowiązku chodzenia na wybory”) jako najważniejszy powód udziału w wyborach 2023 roku w badaniach ilościowych (17% respondentów z próby CATI i 20% z próby internatów).

Respondenci byli także zdania, że duża liczba kampanii i działań profrekwencyjnych widocznych przede wszystkim w internecie zbudowała wrażenie, że wybory są bardzo ważne i że wszyscy powinni wziąć w nich udział. Wytworzyła się niejako nowa norma społeczna „trzeba oddać swój głos”, bo naprawdę coś znaczy i może wiele zmienić.

W prace badawcze zaangażowane były pro bono: agencja Research Collective (przygotowanie, koordynacja badań i opracowanie wyników), agencje Gfk i IQS (realizacja badań CAWI), agencja PBS (wsparcie prac analitycznych), Organizacja Firm Badania Opinii i Rynku (wsparcie organizacyjne).

Badania i raport sfinansowały: Fundacja im. Stefana Batorego, Fundacja Polskiej Rady Biznesu i inicjatywa Philanthropy for Impact.

Zdaniem autorki istnieje potrzeba większego skoncentrowania się na ocenie szerszego ob­razu przebiegu wyborów – nie tylko na samym dniu głosowania, ale też na lepszym wyjaśnieniu przez sędziów motywacji ich decyzji, mających wpływ na losy indywidualnego protestu oraz na całe wybory. Niezmiernie istotne jest też zacho­wanie proporcjonalności. Nie można uciec od wyjaśniania problemów ujawnionych w każdym proteście, ale też ta instytucja nie może służyć głównie do podważania demokratycznie osią­gniętego rezultatu wyborów.

Oczekiwania społeczne wobec protestów są przecież wyrazem kontroli obywateli nad wyborami oraz przejawem ich udziału w tych wyborach (bo nie ogranicza się on do aktu głosowania). Krytycyzm społeczny co do zjawisk i atmosfery towarzyszących wyborom znajduje wyraz w „protestach” kierowanych do sądów. Wyborcy jednak często nie wiedzą, że dla sądu to, co oni nazywają protestem – protestem nie jest. I nie będzie jako protest oceniane.

Oczekiwania co do roli protestu kształtu­je szeroka koncepcja stwierdzania ważno­ści wyborów (art. 244 § 1, art. 324 § 1 K.W.) „po rozpoznaniu protestów”. Tymczasem w rzeczywistości nie dochodzi do rozpoznania dokumentów, które sąd kwalifikuje jako niespełniające przesłanek protestu. O ile bowiem przesłanki oceny dla uchwały walidacyjnej całość wyborów przez sąd są ujęte szeroko i mają dotyczyć „wyborów” jako całego pro­cesu poprzedzającego głosowanie i towa­rzyszącego mu, o tyle przesłanki protestu wyborczego są formułowane wąsko (i odno­szą się do fragmentu całej procedury wybor­czej). Co więcej, daje to pole do interpretacji idącej w kierunku formalnie zawężającym (taki legalizm formalny skutkuje pozosta­wieniem „protestów” bez biegu).