Dyskusjom o wojnie w Ukrainie, zagrożeniach ze strony Rosji i o tym, jak Europa może im sprostać przy większej lub mniejszej pomocy Stanów Zjednoczonych, rzadko towarzyszy pogłębiona refleksja nad sytuacją Unii Europejskiej wynikającą ze zmian strukturalnych w gospodarce światowej i w polityce gospodarczej USA.
Mimo deklaracji administracji prezydenta Joe Bidena o „współpracy z podobnie myślącymi partnerami”, USA budują przewagi konkurencyjne przez utrzymywanie podwyższonych taryf celnych dla licznych produktów europejskich. Protekcjonistyczna polityka amerykańskich władz może wpłynąć na możliwości rozwojowe UE. Prowadzi także do wyścigu na subwencje, co wywołuje nie tylko napięcia transatlantyckie, ale i między państwami członkowskimi, destabilizując zasady wspólnego rynku. W jaki sposób Europa odpowiedzieć ma na to wyzwanie? Czy i w jaki sposób Polska skorzystać może na nowej polityce gospodarczej UE?
Wprowadzenia do dyskusji:
Kuba Boratyński (Dyrekcja Generalna ds. Rynku Wewnętrznego, Przemysłu, Przedsiębiorczości i MŚP Komisji Europejskiej),
Barry C. Lynn (Open Markets Institute, USA)
Komentarze:
Danuta Hübner (ekonomistka, europosłanka, b. Komisarz UE ds. polityki regionalnej),
Marcin Korolec (prezes Instytut Zielonej Gospodarki)
Do dyskusji zaprosiliśmy ekspertki i ekspertów w dziedzinie stosunków międzynarodowych oraz przedstawicielki i przedstawicieli środowisk biznesowych.
Wybory do Parlamentu Europejskiego otworzyły nowy cykl instytucjonalny i nową polityczną europejską pięciolatkę, która rozgrywać się będzie w czasie przełomowym dla całego świata. Czy Unia wykorzysta ten moment i pokaże zdolność do kształtowania własnej przyszłości oraz wpływania na przyszłość naszej planety?
Szukając odpowiedzi na te pytania Edwin Bendyk analizuje przyjęty przez Radę Europejską 27 czerwca Program strategiczny UE na lata 2024–2029. Uwagę zwracają zwłaszcza dwa punkty tego dokumentu. Po pierwsze, wbrew obawom, że skutkiem społecznego niezadowolenia i populistycznej mobilizacji, będzie odejście od ambitnej polityki klimatycznej i ekologicznej, Program potwierdza ambicję Europy, by „stać się pierwszym kontynentem neutralnym dla klimatu, co przyczyni się do sukcesu transformacji klimatycznej i cyfrowej, nie pozostawiając nikogo w tyle”. Po drugie – znów wbrew obawom, że wzrost nastrojów antyunijnych w państwach UE doprowadzi do osłabienia integracyjnego zapału – Rada Europejska potwierdziła, że nie ma innej drogi niż integracja i wzmacnianie europejskiej suwerenności, czego elementem musi być proces rozszerzenia Unii Europejskiej, definiowany jako „geostrategiczna inwestycja w pokój, bezpieczeństwo, stabilność i dobrobyt”.
Czy ambicje i aspiracje wyrażone w Programie strategicznym mają szanse realizacji? Tak, Europa i państwa tworzące Unię Europejską mają zasoby umożliwiające modernizacyjny i rozwojowy skok. – pisze Edwin Bendyk – Jednak do tego, by się dokonał, potrzebne są reformy instytucjonalne, a te wymagają woli politycznej.
Wobec sytuacji, gdy liderzy dwóch najważniejszych państw UE wyszli z wyborów osłabieni, rola Polski w tym wysiłku nabiera znaczenia. Zwłaszcza w perspektywie zbliżającej się polskiej prezydencji w radzie UE, która będzie pierwszą pełną prezydencją w czasie nowego cyklu instytucjonalnego. Do tego jednak, by się podmiotowo w ten proces włączyć, Polska musi dysponować zdolnością do uzgodnienia celów własnej strategii rozwoju i bezpieczeństwa z założeniami europejskiego Programu strategicznego – podkreśla Edwin Bendyk.
Termin „kryzys klimatyczny” na stałe wszedł do naszego słownika, jednak coraz lepiej widać, że należałoby raczej mówić o wielu kryzysach – klimatycznym, przyrodniczym, zanieczyszczeniowym, społecznym – powiązanych ze sobą w Wielki Kryzys Globalnego Systemu. Czasu na reakcje mamy coraz mniej, a ten moloch wydaje się nie do pokonania. Czy na pewno?
Zapraszamy do obejrzenia konferencji wokół raportu „Międzynarodowy Kompas Zmiany Systemowej: Globalne implikacje osiągnięcia europejskiego Zielonego Ładu” przygotowanego przez SYSTEMIQ, Klub Rzymski oraz Open Society European Policy Institute. Autorzy i autorki w wielowymiarowy sposób szukali odpowiedzi na pytanie, czy Wielka Zmiana (w odpowiedzi na Wielki Kryzys) jest możliwa, jak do niej doprowadzić i wreszcie – co kluczowe z polskiej perspektywy – jaka jest rola Unii Europejskiej, krajów członkowskich i Europejskiego Zielonego Ładu w globalnej grze, której stawką jest przetrwanie naszej cywilizacji.
Wielka Zmiana to oczywiście wiele zmian mniejszych, ale powiązanych ze sobą i ujętych w jedną całość. Jeśli Europejski Zielony Ład ma odnieść sukces, UE musi być siłą napędową rozwoju zrównoważonych systemów gospodarczych i dobrobytu społecznego zarówno w kraju, jak i na całym świecie. Jeśli – zamiast o globalnych zagrożeniach – chcemy mówić o globalnych szansach UE w czasach kryzysu, musimy namierzyć czynniki, które będą decydowały o powodzeniu europejskich zielonych polityk. Tylko po przyjęciu perspektywy globalnej może się to udać.
Raport zaprezentowało dwoje z jego autorów:
Heather Grabbe, dyrektorka Open Society European Policy Institute
Janez Potočnik, były komisarz UE, kolejno ds. rozszerzenia, ds. badań i rozwoju oraz ds. środowiska
oraz wykład wideo Sandrine Dixson-Declève (Klub Rzymski).
Komentarz wprowadzający do dyskusji przedstawił Marcin Korolec, dyrektor Instytutu Zielonej Gospodarki. W debacie udział wzięli:
Elżbieta Bieńkowska (b. wicepremierka Polski, b. komisarz UE)
Małgorzata Bonikowska (prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych)
Dominika Lasota (aktywistka klimatyczna, Fridays For Future)
Mateusz Piotrowski (działacz społeczny i ekologiczny, współtwórca inicjatywy Pacjent Europa)
Prowadzenie: Edwin Bendyk (prezes Fundacji im. Stefana Batorego)
Raport „Międzynarodowy Kompas Zmiany Systemowej: Globalne implikacje osiągnięcia europejskiego Zielonego Ładu” udowadnia, że:
Skuteczne wdrożenie europejskiego Zielonego Ładu zależy od stworzenia trwałych współzależności i zapobieżenia ekstraktywizmowi;
Potrzebne są intensywne wspólne wysiłki, aby wspierać zrównoważone systemy gospodarcze, łagodzić negatywne skutki transgraniczne i maksymalizować dobrobyt społeczny;
UE musi przesunąć zasoby kapitałowe niezbędne do integracyjnej i sprawiedliwej transformacji;
UE może utrzymać produktywny i konkurencyjny przemysł we własnych rynkach wewnętrznych tylko wtedy, gdy umożliwi uczciwą i sprawiedliwą transformację na świecie.
Jak się spodziewaliśmy, komitety wyborcze zdecydowały się na zwiększenie finansowania i wszystkie wydały już do tej pory po kilkaset tys. zł, największe zaś wydały już prawie po milion zł. Nastąpiła również zmiana wśród liderów wydatków. Dotychczasowego rekordzistę, czyli KW Prawo i Sprawiedliwość, w ostatnim tygodniu prześcignął Koalicyjny Komitet Wyborczy Koalicja Obywatelska.
Odnotowaliśmy też zwiększenie zaangażowania innych aktorów w publikowanie reklam politycznych. Oprócz podmiotów zachęcających (na różne sposoby – czasami na granicy agitacji wyborczej, a nie faktycznych działań profrekwencyjnych) do wzięcia udziału w wyborach szczególnie aktywni byli politycy, z których część w ogóle nie kandyduje do Parlamentu Europejskiego. Warto również zwrócić uwagę na reklamę opłaconą przez Ministerstwo Cyfryzacji, w której minister Krzysztof Gawkowski namawia do oddania głosu i skorzystania z aplikacji mObywatel w celu potwierdzenia swojej tożsamości przy odbiorze karty do głosowania.
W dalszym ciągu zauważamy spore problemy z przejrzystością finansowania reklam. Jak już pisaliśmy w poprzednich raportach, dość często to nie komitety są płatnikami reklam, a prywatne firmy lub fundacje. Przy braku bieżącej publikacji umów, być może łączących je z komitetami, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z rozwiązaniem, które co najmniej „zaciemnia” obraz wydatków na kampanię wyborczą.
Jak do tej pory, duża część reklam kierowana jest do wyborców z okręgu obejmującego Warszawę. Widać, że tam toczy się najbardziej zacięty bój o miejsca. Do grona najczęściej targetowanych okręgów dołączyło również województwo mazowieckie.
Do zainteresowania tematem stosunku Polaków do integracji europejskiej, prócz zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego, skłania także fakt, że w początkach 2024 roku notowany jest jeden z najniższych w ciągu ostatnich 20 lat wskaźników poparcia dla członkostwa Polski w UE, a udział przeciwników okazał się trzy razy większy niż w 2022 roku.
W relacji Polski z Unią Europejską kryje się paradoks: z jednej strony badania opinii publicznej rejestrują utrzymujący się stabilnie od lat wysoki poziom poparcia mieszkańców dla członkostwa ich kraju w Unii Europejskiej, z drugiej zaś – siły polityczne otwarcie głoszące co najmniej sceptycyzm w stosunku do integracji europejskiej uzyskują co jakiś czas poparcie pozwalające na wygranie wyborów. Paradoks ten jest efektem różnego rozumienia „europejskości” przez określone grupy społeczne i odmiennych wartości, jakie Polacy wiążą z „byciem w Europie”.
W ciągu ostatniego roku wzrósł udział obywateli niechętnych członkostwu Polski w Unii Europejskiej. Postawy te są na razie rzadkie, ale mogą się upowszechnić. Wspomniany wzrost jest częściowo skutkiem wyklarowania się poglądów po prawej stronie sceny politycznej, która – jak się wydaje – zrezygnowała z budowania „prawdziwej Europy” i otwarcie ustawiła się w kontrze do Unii Europejskiej. Częściowo jednak może to wynikać z ważnej dla Polaków potrzeby uznania ich pozycji i aspiracji ze strony sąsiadów i partnerów we Wspólnocie Europejskiej. Na tę ostatnią kwestię szczególnie wyczuleni wydają się ludzie młodzi, stąd wzrost antyunijnych nastrojów w najmłodszym pokoleniu. Warto jednak pamiętać, ze równocześnie najmłodsi Polacy częściej niż inne kategorie wiekowe definiują się jako Polacy i Europejczycy lub Europejczycy i Polacy (a nie wyłącznie jako Polacy).
Setki reklam, setki tysięcy złotych, miliony wyświetleń. Tak można podsumować kolejny tydzień zbliżających się coraz bardziej wyborów do Parlamentu Europejskiego. Niewiele zmieniło się, jeśli chodzi o strategie realizowane przez komitety wyborcze. W dalszym ciągu najbardziej intensywna agitacja jest kierowana do okręgów nr 4 i 11, czyli odpowiednio: Warszawa i okolice oraz województwo śląskie. Wśród najbardziej popularnych narracji prym wiedzie kwestia bezpieczeństwa, ale komitety nie ustają również w uderzaniu w swoich przeciwników. Komitet Wyborczy Konfederacja Wolność i Niepodległość kontynuuje wyświetlanie reklamy uderzającej w tak obecny, jak i poprzedni rząd. W ubiegłym tygodniu był to zresztą najdroższy publikowany przekaz.
Nie odnotowaliśmy specjalnego zainteresowania nową odsłoną afery związanej z wydatkami z Funduszu Sprawiedliwości. Może to oznaczać dwie rzeczy. Po pierwsze, strategie wyborcze wdrażane w mediach społecznościowych są skrupulatnie planowane i nie ma w nich miejsca na szybkie przełączanie się na tematy najbardziej angażujące w danym czasie opinię publiczną. Po drugie, może to równie dobrze
oznaczać, że specjaliści od marketingu politycznego stawiają na dywersyfikację. Afera jest bardzo szeroko komentowana w mediach tradycyjnych, więc media społecznościowe mają wzmacniać te przekazy, które zeszły przez to na dalszy plan.