• Tomasz Chłoń
11.08.2023

„Wagnerowcy” na granicy – prawdziwe i urojone zagrożenia

Bandytami straszą nas dyktatorzy Putin i Łukaszenka. W ślad za nimi czynią to unisono premierzy polskiego rządu. Skutkiem jest erozja przestrzeni publicznej, w której ci mordercy cieszą się „reklamą” mitycznych najeźdźców, podczas gdy w istocie mogą być zagrożeniem dla pojedynczych ludzi w Polsce, ale nie dla bezpieczeństwa Polski.

Swojej opinii publicznej, nam i naszym sojusznikom rosyjska i białoruska dezinformacja sufluje z jednej stronny, że Polska szykuje się do ataku, a z drugiej, że bandyci Putina i Prigożyna palą się do marszu na Warszawę i Rzeszów. Polska władza w reakcji ustami rzeczywistego szefa rządu powiada o wyjątkowo niebezpiecznej formacji przy polskiej granicy. Słowami nominalnego premiera zaś, że bandyci mogliby w ciągu dwóch godzin dojść do Warszawy, gdyby nie PiS. W tym samym czasie zastępca koordynatora służb specjalnych RP i jednocześnie pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej mówi, że „na razie jednak mamy do czynienia głównie z biciem piany i takimi dosyć prymitywnymi grami psychologicznymi i informacyjnymi przeciwko Polsce”. Jego mocodawca udaje, że uważa inaczej. I eksploatuje kolejną polityczną mannę z nieba. Przypomnijmy, że wcześniej Mateusz Morawiecki tak właśnie określił kryzys migracyjny na granicy z Białorusią.

Przecieki, złośliwa retoryka, trollowanie, czy fejkowe zdjęcia bandytów bez przeszkód przekraczających polską granicę, wpisują się w połączone taktyki –  siania wątpliwości, chaosu, szydzenia, prowokacji czy brutalnego języka. Są elementami wygodnych politycznie, dyskredytujących, uporczywych czy wręcz paranoicznych kłamstw (np. właśnie o zamiarach ataku Polski na Białoruś, czy zajęcia zachodniej Ukrainy). Są również częścią prób psychologicznych operacji, służących realizacji dwóch podstawowych celów. Po pierwsze, poprzez ingerencję w polską politykę wewnętrzną, przed wyborami parlamentarnymi, oferują  rządzącym odwrócenie uwagi społeczeństwa od rzeczywistych problemów i pomoc w wygraniu wyborów. Po drugie zaś, mają osłabiać wolę Polaków do wspierania wysiłku wojennego Ukrainy, kreując poczucie zagrożenia związanego z toczoną wojną i zmęczenia jej trwaniem.

Problemem jednak nie są narracje wykreowane przez rosyjski aparat propagandy i dezinformacji, przy wsparciu białoruskiego, na potrzeby walki informacyjnej. Te działania są w Polsce dobrze rozpracowane i wiadomo, jak powinno się na nie reagować. Większym problemem jest reakcja polskich władz odpowiadających na polityczne zapotrzebowania Putina i Łukaszenki. Banda morderców nie jest dla Polski większym zagrożeniem, niż stacjonujące w Kaliningradzie czy na Białorusi regularne wojska.  Nie uczyni więcej szkody na granicy niż zawodowi przemytnicy ludzi ze wsparciem państwowych służb białoruskich czy rosyjskich. Wreszcie, zagrożenia hybrydowe dla infrastruktury krytycznej nie stają się dotkliwsze poprzez obecność grupy „Wagnera” na Białorusi.

Tymczasem odpowiedź polskiego rządu, zamiast zniechęcać, zachęca dyktatorów do eskalowania działań, o czym świadczy incydent z białoruskimi śmigłowcami naruszającymi przestrzeń powietrzną RP.

Zdumiewające jest nie to, co robią Łukaszenka i Putin. Zdumiewające jest to, co czynią ludzie chorzy na władzę w Polsce po to, żeby ją utrzymać. W tej sytuacji apelowanie do rządzących o racjonalne działania jest bezcelowe. Trudno też zarzucać mediom, że nagłaśniają rządowe narracje i je komentują przyczyniając się do kreowania atmosfery zagrożenia. Choć incydenty wprawdzie równie szybko znikają z centrum uwagi, jak się pojawiają, to będą niestety powracać. Im bliżej wyborów, tym intensywniej. A to zaaresztujemy jakiegoś pirożyńskiego bandytę, a to przechwycimy (lub nie) wysłany z Białorusi obiekt.

Co zatem robić?

Problem dezinformacji został opisany w wielu raportach, miedzy innymi w opracowaniu pod egidą Fundacji Forum Bezpieczeństwa pt. Przeciwdziałanie dezinformacji w Polsce. Rekomendacje systemowe. W sześciu działach tematycznych jego autorzy przedstawili najważniejsze ich zdaniem rekomendacje, które powinny zostać jak najszybciej wprowadzone w życie przez władze demokratyczne. Objęły one: państwo i jego instytucje, regulacje prawne, bezpieczeństwo narodowe, przestrzeń informacyjną, edukację i wychowanie, oraz psychologię i socjologię.

Na polskim rynku jedną z książek ujmujących temat w sposób kompleksowy jest „Dezinformacja międzynarodowa. Pojęcie, rozpoznanie i przeciwdziałanie”, trójki autorów i inicjatorów Platformy Przeciwdziałania Dezinformacji.

Z kolei miesiąc temu Europejski Komitet Regionów przyjął przełomową opinię o Roli władz lokalnych i regionalnych w przeciwdziałaniu dezinformacji i obcym manipulacjom informacjami i ingerencjom w informacje. Dezinformacja jest bowiem problemem globalnym o skutkach lokalnych. Najbardziej mogą być nimi dotknięci mieszkańcy regionów, miast i gmin graniczących z państwami zbójeckimi. Dlatego właśnie włodarzom lokalnym i regionalnym w UE opinia Komitetu przedstawia rekomendacje bardzo konkretnych działań. W zakresie budowania odporności zaleca między innymi:

– wypracowanie w regionach, powiatach i gminach okresowych planów działań przeciwko dezinformacji, uwzględniających także założenia komunikacji strategicznej;

– ustanowienie programów edukacji medialnej dla mieszkańców oraz szkoleń dla pochodzących z wyboru przedstawicieli władz lokalnych i regionalnych oraz urzędników, a także programów ćwiczeń, symulacji zagrożeń i odpowiedzi na nie;

– wypracowanie i uruchomienie przy wsparciu instytucji UE i krajowych pilotażowego modelu systemowej odpowiedzi na kampanie i incydenty dezinformacyjne w regionach, powiatach i gminach, szczególnie tych najbardziej narażonych na dezinformację.

Skuteczne przeciwdziałanie dezinformacji musi zakładać przede wszystkim zaangażowanie społeczeństwa obywatelskiego, z aktywną rolą instytucji rządowych i niezależnych mediów. Wyciągajmy zatem co się da z naszej więdnącej demokracji, zagrożonej teraz bardziej nieodpowiedzialną polityką władz państwa niż obcych aktorów.

 

Tomasz Chłoń – dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie w latach 2017-2020, członek Stowarzyszenia Konferencji Ambasadorów RP

Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie.
Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych tekstów.

Wspieraj