• Paweł Marczewski
24.01.2024

Skutki ukrytej prywatyzacji w polskiej szkole

W 2019, w roku szkolnym kumulacji roczników po reformie likwidującej gimnazja, forumIdei Fundacji Batorego przeprowadziło badanie, które pokazało, że mimo stosunkowo niewielkiej liczby uczniów szkół prywatnych blisko 30% rodziców posyła dzieci na płatne korepetycje. Ostatnie badanie wydatków rodziców na edukację dzieci w roku szkolnym 2023/2024, przeprowadzone przez CBOS, dowodzi, że „ukryta prywatyzacja”, czyli uzupełnianie oferty publicznego systemu edukacji zajęciami opłacanymi z własnej kieszeni, postępuje.

Odsetek respondentów deklarujących w corocznym badaniu CBOS, że ich dzieci uczęszczają na dodatkowe, płatne zajęcia, wzrósł znacząco w roku 2016 – po wprowadzeniu programu Rodzina 500+ – i wyniósł 61% w porównaniu z 50% w roku poprzednim. Po wyraźnym spadku w latach pandemii (55% w roku 2020 i 56% w roku 2021), kiedy dzieci uczyły się głównie w domach przed ekranami i miały ograniczony dostęp na przykład do zajęć sportowych, odsetek ten zaczął znowu rosnąć i w roku szkolnym 2023/2024 osiągnął rekordowe 72%.

Tak jak w naszym badaniu z 2019 roku, dodatkowe zajęcia zdecydowanie częściej opłacają rodzice z wyższym wykształceniem i mieszkający w miastach. Według danych CBOS aż 92% rodziców z wyższym wykształceniem płaci za dodatkowe zajęcia swoich dzieci, w porównaniu z 43% rodziców z wykształceniem zawodowym lub niższym. W miastach na dodatkowe zajęcia uczęszczają dzieci 82% respondentów, na wsi 59%.

Najpopularniejszymi zajęciami opłacanymi przez rodziców z własnej kieszeni są lekcje języków obcych – w roku szkolnym 2023/2024 posyłało na nie dzieci 50% respondentów. 42% opłacało zajęcia sportowe, a 29% korepetycje i kursy przygotowawcze.

Nierówne szanse

Dane CBOS dotyczą nie tylko zajęć wyrównujących szkolne braki czy pozwalające nadgonić przygotowania do egzaminu ósmoklasistów czy matury, ale również zajęcia ogólnorozwojowe, związane z zainteresowaniami uczniów. Dlatego w naszym badaniu pytaliśmy w 2019 roku wyłącznie o płatne korepetycje, żeby poznać skalę uzupełniania faktycznych luk w edukacji publicznej za pomocą środków z prywatnej kieszeni rodziców, a nie szersze zjawisko zapewniania dzieciom lepszych szans i możliwości dzięki płatnym zajęciom dodatkowym.

Ostatnie badanie CBOS sugeruje, że odsetek rodzin opłacających korepetycje pozostaje podobny do tego, który pokazało nasze badanie i wynosi 29%. Nie musi to jednak wcale oznaczać, że braki publicznego systemu edukacji przestały rosnąć. Rosnące koszty życia i brak waloryzacji świadczeń opiekuńczych, przede wszystkim w ramach programu Rodzina 500+, mogły sprawić w okresie zwiększonej inflacji, że część rodzin zrezygnowała z korepetycji. Co więcej, wobec udokumentowanych w badaniach międzynarodowych luk edukacyjnych spowodowanych pandemią odsetek rodzin posyłających dzieci na korepetycję zbliżony do tego sprzed pandemii może oznaczać, że część dzieci nie otrzymała dodatkowego wsparcia w nauce, którego potrzebowała.

Dane CBOS na temat wydatków na edukację w roku szkolnym 2023/2024 budzą też niepokój, kiedy zestawić je z różnicami w wynikach tegorocznych matur oraz egzaminów ósmoklasisty pomiędzy uczniami z miast wojewódzkich i pozostałymi powiatami województw. Jak policzyli analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w stolicach województw zdawalność matur była średnio o 6 punktów procentowych wyższa, a średnie wyniki podstawowych matur z angielskiego wyższe o 8,5 pp, z matematyki o 8 pp, a z języka polskiego o 3,6 pp. Jeszcze większe różnice w średnich wynikach wystąpiły w przypadku egzaminu ósmoklasisty – 12 pp w przypadku języka angielskiego, 11 pp w przypadku matematyki i 5,2 pp w przypadku języka polskiego.

Szkoły w mniejszych ośrodkach wypadają zatem gorzej od szkół wielkomiejskich, a różnice są szczególnie duże w przypadku wyników egzaminów z języka angielskiego. Przypomnijmy więc, że rodzice dzieci chodzących do szkół w mieście znacznie częściej posyłają dzieci na dodatkowe zajęcia, a najczęstszym typem zajęć dodatkowych są zajęcia językowe. Różnice w szansach edukacyjnych, jakie otrzymują rówieśnicy w mieście i na wsi nie są wyłącznie kwestią lepszych możliwości realizowania swoich pasji. Przekładają się również na wyniki egzaminów i szanse życiowe.

Strukturalny problem

Problem rosnących nakładów na zajęcia dodatkowe dla dzieci staje się strukturalnym problemem nierówności szans w sytuacji, kiedy polski system edukacji publicznej pozostaje niedofinansowany. Gdyby uczniowie z różnych części kraju, mniejszych i większych miast i miejscowości, otrzymywali edukację w zakresie materiału objętego egzaminami na podobnym poziomie, dodatkowe pieniądze przeznaczane na zajęcia pozalekcyjne miałyby w większej mierze wymiar ogólnorozwojowy, a mniej determinowałyby wyniki egzaminacyjne i szanse życiowe. Niestety, polska szkoła pozostaje głęboko niedofinansowana, mimo szumnych deklaracji rządu Prawa i Sprawiedliwości o „rekordowych inwestycjach w oświatę”.

Udział wydatków na oświatę w PKB Polski był przez ostatnie dwie kadencje o wiele niższy niż wcześniej. W 2015 roku, kiedy rząd Zjednoczonej Prawicy obejmował władzę, wynosiły one 5,3% PKB i po zmianie rządów nigdy nie wróciły do tego poziomu. W latach 2016-2023 polski PKB rósł rokrocznie o co najmniej 3%, z wyjątkiem pandemicznego roku 2020 roku, kiedy nastąpił spadek. Polskie władze regularnie chwaliły się, że kraj jest „europejskim liderem wzrostu”. Za wzrostem PKB nie poszedł jednak proporcjonalny wzrost nakładów na oświatę – w latach 2016-2021 wydawało na nią niezmiennie około 5% PKB (2016 – 5%, 2017 – 4,9%, 2018 – 5%, 2019 – 5%, 2020 – 5,1%, 2021 – 4,9%). Wydatki nominalnie rosły, ale ich udział w ogóle nakładów państwa nie zwiększał się.

Z opublikowanego w 2022 roku raportu z kontroli wydatków oświatowych przeprowadzonej przez NIK wynika, że w 2020 roku wydatki na oświatę w gminach wiejskich wzrosły w porównaniu z 2017 rokiem o 30%, podczas gdy subwencja oświatowa wzrosła o 21,3%. W gminach miejskich wydatki wzrosły o 23%, zaś subwencja o zaledwie 10%.

Zdecydowana większość subwencji została przez samorządy wykorzystana do pokrycia wynagrodzeń nauczycieli, które i tak pozostają na poziomie o wiele niższym, niż postulowany nie tylko przez nauczycielskie związki zawodowe, ale też przez związki zawodowe pracodawców. W 2023 pensja minimalna nauczyciela początkującego wynosiła 3690 złotych brutto, niewiele powyżej krajowej pensji minimalnej, wynoszącej od lipca 3600 złotych brutto. MEN argumentował, że średnie pensje nauczycielskie są znacząco wyższe, ale w ich skład wchodzą także godziny nadliczbowe, zastępstwa etc.

Co więcej, koszt podwyżek pensji nauczycielskich ogłoszonych w 2023 roku został jedynie w niewielkim stopniu pokryty przez subwencję oświatową – resztę samorządy musiały pokryć z własnych środków. A to oznacza, że mniej zamożne gminy miały szczególny problem ze sfinansowaniem i tak niewystarczających podwyżek. W wielu z nich dodatkowe środki wyasygnowane na oświatę zostały przeznaczone w całości na wzrost wynagrodzeń, a nie na przykład na poprawę infrastruktury, co jeszcze bardziej odbije się na różnicach w jakości nauczania pomiędzy bardziej i mniej zamożnymi gminami.

Przed obecnym rządem stoi zatem ogromne wyzwanie nie tylko podniesienia płac dla nauczycieli, ale uczynienia polskiego systemu oświaty publicznej instytucją wyrównującą szanse życiowe uczniów. W przeciwnym wypadku „ukryta prywatyzacja” polskiej edukacji, czyli wydatki na zajęcia dodatkowe ponoszone z kieszeni rodziców, będą dalej rosły, a w ślad za nimi pogłębiał się będzie podział między uczniami z miast i mniejszych ośrodków.

 

Paweł Marczewski – dr socjologii, szef działu Obywatele w forumIdei Fundacji Batorego.

Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie.
Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych tekstów.

Wspieraj