• Jacek Kozłowski
  • Robert Sobiech
16.09.2020

Pożegnanie z profesjonalną służbą cywilną

Spory o przyszły kształt koalicji rządzącej i powyborcze rozliczenia dokonujące się w partiach opozycji skutecznie odwracają uwagę od demontażu kolejnej instytucji systemu demokratycznego. Tym razem chodzi o służbę cywilną.


Oficjalne zapowiedzi masowych zwolnień urzędników w administracji rządowej nie są poparte żadnymi merytorycznymi argumentami. Oficjalne wyjaśnienia, że chodzi o oszczędności, pozostają one w rażącej sprzeczności z wielomiliardowymi wydatkami rządu mającymi na celu utrzymanie istniejących miejsc pracy. Pojawiające się coraz częściej pogłoski sugerują, że redukcja liczby urzędników powiązana będzie z likwidacją instytucji mianowania w służbie cywilnej, będącej najważniejszym sprawdzianem ich wiedzy i umiejętności. Po likwidacji konkursów na wyższe stanowiska kierownicze, które wprowadzono w 2015 roku, usunięcie kolejnych merytorycznych kryteriów, pozwoliłoby politykom na swobodne zwalnianie i zatrudnianie urzędników.


Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie. Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych analiz >>> WPŁACAM


Podobnie jak w 2015 roku, trudno oczekiwać, że zapowiadane zmiany spotkają się ze znaczącym oporem społecznym. Służba cywilna w Polsce jest, od początku swojego istnienia, instytucją mało znaną obywatelom. Kojarzy się zazwyczaj z przewlekłością biurokratycznych procedur, a nie z dostarczaniem usług publicznych. Widać to wyraźnie w badaniach prestiżu społecznego. Ci, którzy dostarczają nam usług publicznych (naukowcy, strażacy, nauczyciele, pielęgniarki,  lekarze)  to zawody cieszące się największym szacunkiem społecznym. Z kolei, urzędnicy, a więc ci którzy zapewniają warunki dla funkcjonowania sektora publicznego, zajmują nieodmiennie jedno z ostatnich miejsc w rankingach społecznego prestiżu. Podczas gdy przeciętny obywatel nie wyobraża sobie zatrudniania nauczycieli, lekarzy czy pielęgniarek nieposiadających profesjonalnego wykształcenia, to zazwyczaj akceptuje takie rozwiązania w administracji publicznej. Na podobnej zasadzie upolitycznienie służby cywilnej nie spotyka się a takimi protestami jak ma to miejsce w przypadku upolitycznienia sądów czy mediów.

Polska administracja zatrzymana w pół drogi

A może tradycyjna koncepcja służby cywilnej jest już przestarzała i trzeba radykalniej przeformułować myślenie o administracji? Zjawiska, które obserwujemy w Polsce nie są odosobnione w państwach, które nadal chcą się zaliczać do rodziny demokracji – i to nie tylko przypadek Węgier. Również w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych politycy oczekują dziś od służby cywilnej dyspozycyjności, a nie kompetencji.

Większość demokracji takich jak skandynawskie, niemiecka, francuska, czy w krajach Beneluxu i przede wszystkim sama Unia Europejska stanowczo jednak broni modelu neutralnej politycznie służby cywilnej lojalnej wobec państwa, służby cywilnej przekładającej programy polityczne rządzących w polityki publiczne i mającej w centrum uwagi jakość świadczonych obywatelom usług publicznych oraz efektywność działania. Współczesna administracja dojrzałych demokracji jest istotnie inna niż ta z lat trzydziestych ubiegłego wieku, kiedy rodziła się koncepcja służby cywilnej, choć zachowuje kluczowe jej cechy: neutralność polityczną, obiektywizm i profesjonalizm, stabilność działania. Ale administracje brytyjska, holenderska, skandynawska, czy francuska przeszły w latach dziewięćdziesiątych głęboką debatę nad sposobami ich uzdrowienia, poprawy efektywności i jakości świadczonych usług publicznych.

Niestety, Polska w budowie swojej służby cywilnej zatrzymała się w połowie drogi, tworząc jej podstawy w reformach rządu Jerzego Buzka, a potem w przededniu wejścia do Unii Europejskiej. Kolejne rządy zmieniały jedynie wcześniej wprowadzone rozwiązania uchylając kluczowe z nich, bądź koncentrując się głównie na polityce kadrowej. Może z uwagi na konieczność głębokiego reformowania praktycznie wszystkich sfer działania państwa oraz gospodarki w okresie transformacji i wychodzenia z kryzysu początku lat dziewięćdziesiątych, a potem na przygotowania administracji do wejścia do Unii Europejskiej, nie starczyło nam czasu na debatę o zmianach, które administracjom zachodnim przyniosły koncepcje new public management i public governance. Starczyło sił na stworzenie służby cywilnej obejmującej tylko część administracji rządowej, skoncentrowanej na bardzo ważnych kwestiach zapewnienia neutralności i profesjonalizmu, nowoczesnych instrumentach zarządzania kadrami, ale w dużym stopniu pozostawiającej poza obszarem swojego zainteresowania kwestie efektywności i jakości zarządzania, standardów usług publicznych, dialogu z obywatelami.

Druga fala deprofesjonalizacji

Przychodzące wraz z kolejnymi zmianami rządu fale zmian personalnych destabilizowały oddolne próby budowania nowoczesnej kultury organizacyjnej w instytucjach, ale skala zmiany z początku roku 2016 nie ma precedensu. Nowoczesny system zarządzania przez cele budowany konsekwentnie w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim przez osiem lat załamał się, kiedy w okresie kilku dni wymieniono wszystkich dyrektorów i większość ich zastępców – to przykład dotyczący wielu instytucji administracji rządowej .

Druga fala destrukcji służby cywilnej związana jest z niskim poziomem nakładów na usługi publiczne. W dojrzałych demokracjach to właśnie wysokiej jakości usługi publiczne są podstawą do budowania prestiżu administracji. Trwające od lat niedofinansowanie zwłaszcza regionalnej i powiatowej administracji rządowej, dramatycznie ujawniła pandemia pokazując, że płace wysokokwalifikowanych fachowców z wieloletnim doświadczeniem w powiatowych inspekcjach sanitarnych kształtują się na poziomie płacy minimalnej. To samo dotyczy pracowników nadzoru budowlanego, inspekcji rolnych, handlowych, farmaceutycznych, służb ochrony zabytków i wielu innych nadzorujących jakość świadczeń i usług publicznych oraz bezpieczeństwo obywateli.

Nic dziwnego, że zapowiedziane masowe zwolnienia w administracji w związku z ustawami tzw. tarczy przeciwko pandemii rodzą najgorsze obawy. Jak wynika bowiem z zapowiedzi, dotknąć one mogą najbardziej doświadczonych urzędników, wciąż jeszcze gwarantujących przestrzeganie podstawowych zasad profesjonalizmu i obiektywizmu w załatwieniu spraw obywateli i przedsiębiorców, także fachowców umiejących przełożyć cele polityczne rządzących na polityki publiczne i przygotować sprawne ich wdrażanie. Żadnego państwa nie stać na stworzenie konkurencyjnego w stosunku do wielkich korporacji systemu płacowego gwarantującego pozyskanie wysokiej klasy profesjonalistów. Tym, co przynajmniej niektórych może przyciągać do administracji, jest wysoka stabilność zatrudnienia gwarantowana przez służbę cywilną.  Zwolnienia zapowiadane na najbliższe tygodnie podcinają ostatni filar służby cywilnej w Polsce. Jeżeli lukę po zwolnionych specjalistach zapełnią amatorzy politycznych nagród za usługi na rzecz rządzącej partii, z profesjonalną, budowaną przez ostatnie czterdzieści lat administracją przyjdzie się nam pożegnać.

Bez przeciwdziałania tym negatywnym tendencjom wrócić możemy do tradycyjnego modelu administracji państwa autorytarnego z partyjno-państwową administracją podporządkowaną doraźnym politycznym celom rządzącej partii. To powrót do koncepcji sprzed  roku 1989. Dlatego właśnie podjęliśmy w zespole ekspertów debatę na temat przyszłości służby cywilnej i szerzej, całej polskiej administracji. Jej efektem jest dokument „Służba cywilna dziś i jutro. Kluczowe problemy i propozycje rozwiązań”. Wierzymy, że będzie on przyczynkiem do koniecznej debaty na ten temat, że skłoni i rządzących, i opozycję do pogłębionej dyskusji nad przedstawionymi problemami i koncepcjami działania.


Podobał Ci się ten tekst? Przekaż darowiznę i pomóż nam działać >>> WPŁACAM

Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie.
Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych tekstów.

Wspieraj