• Szymon Ananicz
31.10.2019

Polki i Polacy, bójcie się!

Nowy raport forumIdei Fundacji Batorego „Zarządzanie strachem. Jak prawica wygrywa debatę publiczną”, napisany przez Pawła Cywińskiego, Filipa Katnera i Jarosława Ziółkowskiego, pokazuje, że rządowa propaganda to groźne narzędzie manipulacji. Stosowane systematycznie ma niebezpieczne skutki dla konkretnych mniejszości i całej wspólnoty obywatelskiej. Nie jesteśmy jednak wobec niego bezbronni.

Kryzys debaty publicznej

Jakość debaty publicznej to jeden z głównych wyznaczników stanu demokracji. Publiczne konfrontowanie przekonań, wartości i rozwiązań ze stanowiskami politycznej konkurencji jest w systemie demokratycznym zjawiskiem naturalnym i koniecznym. Jeśli zachowane są podstawowe warunki, takie jak elementarny szacunek między uczestnikami sporu czy rzeczowość argumentacji, debata publiczna powinna pomóc obywatelom kompetentnie ocenić bieżącą sytuację i pełniej uczestniczyć w życiu publicznym.

Polska debata publiczna znajduje się w kryzysie. Przyczyn i symptomów jest wiele: radykalizacja języka, brak wzajemnego szacunku uczestników, wypieranie merytorycznych dyskusji przez bitwę na płytkie slogany. Chyba żadne środowisko polityczne nie jest tu bez winy, nawet jeśli rozkłada się ona nierównomiernie. Istotną rolę odgrywają też media. Choć przyczyny kryzysu można by mnożyć, lektura raportu Cywińskiego, Katnera i Ziółkowskiego skłania, by jedną z nich potraktować ze szczególna uwagą i jak najpilniej, ze względu na wyjątkowo groźne konsekwencje. Chodzi o zarządzanie strachem stosowane przez partię rządzącą.

Co to jest zarządzanie strachem?

Zarządzanie strachem w polityce to technika walki o władzę. Ma swoich teoretyków i praktyków. Przygotowanie odpowiedniej strategii można zamówić u wyspecjalizowanych konsultantów, którzy oferują swoje usługi na globalnym rynku. Wynajmowali ich Viktor Orbán, Donald Trump, Richard Nixon, Benjamin Netanyahu i wielu innych. Po metody te sięgają też polskie władze. Metodologia zarządzana strachem wyznacza, gdzie i jak budować społeczne podziały, jak formułować narrację oraz jak definiować grupy docelowe, aby uzyskać przewagę w doraźnych potyczkach politycznych i zwycięstwo w wyborach. Choć zarządzanie strachem jest dla demokracji destrukcyjne, stosunkowo łatwo je zakamuflować jako w pełni uprawnione w systemie demokratycznym sygnalizowanie zagrożeń i wyzwań stojących przed społeczeństwem. Dlatego kluczowe jest umiejętne rozpoznanie metodologii tej techniki.

Jak zauważają autorzy raportu, u podstaw zarządzania strachem leży założenie, że uczucia lęku i strachu stwarzają najlepsze warunki do manipulacji zachowaniami elektoratu. Są to pierwotne uczucia, które człowiek dzieli ze zwierzętami. Gdy się pojawiają, biorą górę nad innymi emocjami oraz obniżają zdolność do racjonalnego osądu sytuacji i dobrania środków zaradczych. Naturalną reakcją jest poszukiwanie obrońcy, któremu powierza się siebie w opiekę, nawet za cenę rezygnacji z innych wartości, takich jak wolność osobista czy solidarność społeczna. Lęk odwraca uwagę od bieżących problemów i tematów: kłopotów osobistych, niestabilnej sytuacji zawodowej, złej jakości usług publicznych.

Metoda ta zaleca wzbudzenie w społeczeństwie lęku przed tym, co mało znane, trudne do uchwycenia i przez to do weryfikacji czy oswojenia. Zaleca się więc stosowanie nazw i zjawisk niejednoznacznych i rzadko spotykanych, np. „gender”, „ideologia LGBT”, „międzynarodowy spisek”, „układ”, „kasta sędziowska”. Źródło strachu powinno być niezwykłe wobec codzienności, obce i pozostające poza naszą kontrolą, tak jak muzułmańscy uchodźcy czy „brukselskie elity”, ponieważ paradoksalnie bardziej obawiamy się osób, zjawisk i sytuacji, z którymi jeszcze się bezpośrednio nie zetknęliśmy, których spotkanie w codziennym życiu jest mało prawdopodobne. Narracja powinna odczłowieczać przedmiot strachu, przypisywać „niebezpiecznej” grupie lub osobie wyłącznie złe cechy i zamiary. Nieścisłości logiczne w przekazie nie są problemem, o ile jest on powtarzany na okrągło, z przekonaniem. Wysoka częstotliwość komunikowania pomaga też utrwalić docelowe ścieżki skojarzeń, np. „uchodźca – islam – Arab – terrorysta – gwałciciel – epidemia – spisek UE – strefy szariatu w europejskich miastach”, albo „gender – LGBT – adopcja dzieci przez pary homoseksualne – pedofilia – zgniła Europa”. Ewentualne logiczne zgrzyty można przysłaniać stosując język paranaukowy lub podpierać się opiniami pseudoekspertów. W zarządzaniu strachem nieodzowny jest obraz ilustrujący zagrożenie – na przykład migawki zamieszek z udziałem muzułmańskich imigrantów, parad równości czy hitlerowskiej okupacji w Polsce.

Choć dobrze jest, gdy źródło lęku znajduje odzwierciedlenie w występujących już szerzej w społeczeństwie uprzedzeniach i obawach, nie jest to jednak warunek konieczny. Stymulowane emocje nie muszą bowiem wyrastać organicznie z obaw wspólnoty. Przy odpowiedniej socjotechnice mogą być fabrykowane przez polityków i powiązane z nimi media od podstaw. Zarządzanie strachem bywa zatem działaniem z zakresu kreowania rzeczywistości społecznej i zbiorowych nastrojów, nie musi być powiązane z realnymi problemami i troskami obywateli.

Strategia ta powinna prowadzić do sytuacji, w której wyborcy podejmują oczekiwane decyzje. Mistrz tej techniki strateg polityczny Arthur Finkelstein odkrył pracując dla konserwatywnych polityków na całym świecie, że pozyskanie elektoratu oponentów politycznych jest niezwykle trudne, ponieważ ich preferencje są względnie ugruntowane. Zadaniem powinna więc być taka demonizacja przeciwnika, która z jednej strony zniechęci jego elektorat do dalszego poparcia, z drugiej zaś zmobilizuje wyborców niegłosujących lub niezdecydowanych do zagłosowania – nawet nie za „naszym” kandydatem, ale za odrzuceniem przeciwnika1. Konkurent ukazywany ma być jako uosobienie zagrożenia lub jako ktoś, kto je lekceważy. „Nasz” kandydat ma się zaś jawić jako naturalny i jedyny obrońca przed zagrożeniem – ktoś kto je dostrzega i umie usunąć. Jego zwycięstwo zatrzyma tych, którzy stwarzają zagrożenie lub go nie doceniają przez swoją lekkomyślność.

Straszenie w Polsce

Raport pokazuje, jak strategie zarządzania strachem były realizowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w Polsce na przykładzie kampanii propagandowych dotyczących uchodźców. Autorzy starannie przeanalizowali wypowiedzi czołowych polityków obozu władzy. Z analizy tej wyłaniają się metody i polityczny zamysł cechujący walkę o władzę metodą zarządzania strachem: podsycanie lęku przed trudnymi do zdefiniowania i mało znanymi grupami „obcych”, odhumanizowanie ich i demonizacja, budowanie kolejnych wątków narracji podtrzymujących poczucie zagrożenia, prezentowanie siebie w roli obrońcy i oponentów politycznych w roli nieodpowiedzialnych ignorantów. Okazuje się, że to co mogło się jawić jako dość chaotyczna kampania niewybrednych oszczerstw po adresem uchodźców, było w istocie dopracowaną, skoordynowaną i systematycznie wdrażaną strategią manipulacji emocjami Polaków. Służyć ona miała konkretnym politycznym celom: kampaniom wyborczym, tłumaczeniu niepowodzeń w stosunkach z Brukselą, bieżącym potyczkom politycznym z opozycją.

Podobny mechanizm zauważyć można także w odniesieniu do osób LGBT. W tym roku, czyli w roku wyborczym, stały się one obiektem wzmożonych ataków ze strony polityków władzy, prorządowych mediów oraz kościoła katolickiego. Znaczną część typowego dla zarządzania strachem instrumentarium zaobserwować można choćby oglądając film „Inwazja”, zrealizowany przez TVP i wyemitowany trzy dni przed wyborami (oczywiście emisja musiała zostać zaplanowana z dużym wyprzedzeniem). Film miał ukazać istnienie zorganizowanej, półjawnej „sieci LGBT”, składającej się wyłącznie ze zwyrodniałych i zdemoralizowanych nie-ludzi, którzy chcą wywrócić porządek moralny i kulturowy Polski. Pojawiła się niedwuznaczna sugestia, że grupa ta planuje uczynić pedofilię społeczną normą. Opozycja została wskazana jako uczestnik spisku przeciwko podstawowym wartościom, zaś PiS jako ich jedyny obrońca. Środki wyrazu – obraz i podkład dźwiękowy – zaczerpnięto wprost z repertuaru filmów grozy klasy B.

Cena zarządzania strachem

Koszty zarządzania strachem wykraczają daleko poza konsekwencje incydentalnych przypadków publicznej zniewagi. W pierwszym rzędzie cenę tę ponoszą poszczególni członkowie stygmatyzowanych grup. Manipulowanie złymi emocjami, podobnie jak mowa nienawiści, łatwo wymyka się kontroli i często uruchamia proces eskalacji w kierunku narastającej niechęci ze strony otoczenia, pogłębienia wykluczenia i dyskryminacji, aż do aktów przemocy. Skala efektu jest znaczna: autorzy raportu szacują, że na skutek zarządzania strachem w latach 2015-2017 jedenaście milionów Polaków zmieniło stosunek do przyjmowania uchodźców na negatywny, choć wcześniej w świadomości dominował obraz uchodźcy jako ofiary, której należy pomóc. W efekcie nagonki propagandowej zostali oni uznani za drugie najważniejsze zagrożenie (za terroryzmem), co w żaden sposób nie odzwierciedla realnego stopnia niebezpieczeństwa.

Cena, jaką płaci społeczeństwo, to degeneracja debaty publicznej, odciągnięcie uwagi i zasobów wspólnoty od realnych problemów, osłabienie społecznej więzi i solidarności, pogłębienie polaryzacji, erozja demokracji, narastająca przemoc. Gdy zarządzanie strachem połączone jest z zawłaszczeniem instytucji państwa przez jeden ośrodek władzy, zachodzi dodatkowe ryzyko przestawienia systemu politycznego na poradziecki model „fasadowej demokracji”. W modelu tym dyskurs publiczny, przekaz medialny, instytucje i procedury manipulowane są w taki sposób, by w roli quasi-demokratycznej fasady legitymizowały i utrwalały władzę autorytarną lub oligarchiczną.

Jak się bronić?

Autorzy zalecają szereg środków zaradczych, które mogą pomóc zneutralizować strategie zarządzania strachem: zwarcie szeregów w ramach wspólnoty, budowa kontrnarracji, oswajanie lęków, publiczne demaskowanie. Wydaje się jednak, że pierwszym krokiem powinno być umiejętne rozpoznawanie sytuacji, w których jesteśmy poddawani takim działaniom. Znakiem rozpoznawczym, który pomoże odróżnić zarządzanie strachem od uprawnionego komunikowania o zagrożeniach, jest przede wszystkim charakterystyczny dobór treści i formy komunikacji. Wybrane elementy metodologii zarządzania strachem zostały już tu zreferowane. Ale znacznie więcej informacji można odnaleźć w raporcie Cywińskiego, Katnera i Ziółkowskiego. Wiedza to w ostatecznym rozrachunku najlepszy oręż w walce z manipulacjami zarządców strachu.

1Hannes Grassegger, The Unbelievable Story Of The Plot Against George Soros, 20 stycznia 2019, https://www.buzzfeednews.com/article/hnsgrassegger/george-soros-conspiracy-finkelstein-birnbaum-orban-netanyahu

Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie.
Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych tekstów.

Wspieraj