• Krzysztof Izdebski
27.06.2022

Oświadczenia majątkowe – pora skończyć z udawaniem!

Mamy chyba dwa wyjścia - albo zupełnie zrezygnować z systemu oświadczeń majątkowych, albo go zaorać i wymyślić od nowa. Obecna sytuacja jest bowiem zbudowana na wielkim oszustwie, że taki system w ogóle istnieje. A to tylko i wyłącznie jego fasada.

Doskonale też wiadomo co nie działa i jak to można naprawić. O ile fascynujące mogą być dyskusje czy Mateusz Morawiecki powinien lub nie powinien informować o tym co stało się z posiadanym przez niego prawie do akcji i kiedy zakupił obligacje, to są one jałowe bez spojrzenia z lotu ptaka na obecne regulacje i podjęcia zdecydowanych kroków ku ich zmianie.

Worek pełen problemów

Podsumujmy krótko na początek, co nie działa i gdzie występują najbardziej palące problemy. Przede wszystkim, system oświadczeń majątkowych jest niespójny. Kwestie składania oświadczeń regulują przepisy kilkunastu ustaw, które wprowadzają ponad dwadzieścia różnych wzorów, jakie osoby pełniące funkcje publiczne wykorzystują do wpisania danych o majątku. Oświadczenia są wypełnianie ręcznie, bądź w najlepszym razie na komputerze, ale co z tego skoro i tak publikowane są skany, które uniemożliwiają odczyt maszynowy. Brak elektronicznego formularza daje wolność do wpisywania byle czego i byle jak. Każdy, kto używał choć raz w życiu arkusza kalkulacyjnego wie, że miejsce, w którym postawi się przecinek i format zapisu mają znaczenie. Dla osób wypełniających oświadczenia to już znaczenia nie ma i trudno się czasami po zapisie kwoty zorientować, czy ktoś ma dziesięć czy sto tysięcy oszczędności, o ile w ogóle cokolwiek uda rozczytać. Ale to dopiero początek problemów, bo nawet jak już się uda rozczytać, to niewiele wnosi to do wiedzy czytającego.

Publikacja odbywa się na stronie danej instytucji, w której urzędnik bądź polityk pełni funkcje, więc jeśli chciałoby się prześledzić informacje o majątku osoby, która była radnym, potem urzędnikiem w ministerstwie, a jeszcze później posłem, trzeba odszukać je na trzech różnych stronach internetowych. Pełniący różne funkcje składają oświadczenia za różne okresy. Posłowie informują o stanie majątku na koniec roku kalendarzowego, ale już sędziowie Trybunału Konstytucyjnego o stanie na koniec marca. Niezależnie od tej niespójności w terminach, informowanie tylko o stanie majątku na koniec grudnia czy marca, bez jednoczesnego obowiązku ujawnienia informacji o przepływach finansowych w trakcie roku, powoduje, że nie bardzo wiadomo, co działo się z majątkiem osoby publicznej.  Stąd np. Mateusz Morawiecki nie musiał szczegółowo informować o sprzedaży posiadanych przez niego akcji.  Były już minister Michał Cieślak nie wpisał do swoich oświadczeń posiadanych kryptowalut – uznał, że nie musi, bo nie ma takiej kategorii wprost wymienionej we wzorze.

Co więcej, premier Morawiecki składa swoje oświadczenie do 31 marca, ale już poseł Morawiecki składa je do dnia 30 kwietnia. Na dwóch innych wzorach. W tym poselskim wpisał, że pobiera wynagrodzenie jako premier, a w tym które złożył jako Prezes Rady Ministrów tę informację już pominął. Co jeszcze ciekawe, o ile jako poseł nie może utajnić treści swojego oświadczenia, to już oświadczenie premiera jest na mocy przepisów tzw. ustawy antykorupcyjnej niejawne, podobnie jak w przypadku pozostałych ministrów. Tylko dzięki trwającej już od kilku kadencji tradycji wyrażania zgód na upublicznienie oświadczeń przez członków rządu możemy się zapoznać z ich treścią. Część sędziów Trybunału Konstytucyjnego uznało, że mimo, iż przepisy wyraźnie przesądzają o tym, że ich oświadczenia są jawne, postanowiło twórczo je zinterpretować i zdecydowało się na ich utajnienie.  Mimo, że dzięki presji mediów Julia Przyłębska zgodziła się je jednak ujawnić, w dalszym ciągu informacja o treści jej oświadczenia nie została przekazana opinii publicznej.

Do worka pełnego problemów można jeszcze dorzucić brak obowiązku wykazywania informacji o majątku odrębnym współmałżonka lub osoby pozostającej we wspólnym pożyciu. Prawo i Sprawiedliwość pod wpływem presji społecznej przygotowało nawet i uchwaliło projekt ustawy nakładającej taki obowiązek, ale dodano jeszcze do tego obowiązek ujawniania majątku przez dorosłe dzieci polityków i Trybunał Julii Przyłębskiej użył tego jako pretekstu do obalenia wszystkich przepisów ustawy.

Nikt nie chce tego bałaganu posprzątać

Skrótowe wymienienie dużej części – ale też nie wszystkich – problemów z oświadczeniami majątkowymi zajęło mi aż 3500 znaków. Nie po raz pierwszy zresztą i nie tylko ja od dobrych kilku lat je opisuje. W zeszłym roku, po raz kolejny, zrobiło to chociażby GRECO – czyli działająca przy Radzie Europy Grupa Państw Przeciwko Korupcji. Podkreślono brak centralnej bazy oświadczeń, wypełnianie ich ręcznie oraz właśnie brak informacji na temat odrębnego majątków współmałżonków. Również nie po raz pierwszy władze obiecują, że coś z tym zrobią. W najlepszym przypadku jeszcze bardziej psują system, bo zamiast uzdrowić jego zasady, dokładają kolejnymi odrębnymi przepisami kolejne kategorie osób, które muszą składać i ujawniać swoje majątki – znowu wypełniane ręcznie i z bagażem wszystkim opisanych wyżej problemów.

Padło już wiele obietnic i zobowiązań ze strony polityków, by coś z tym jednak zrobić. W 2014 ówczesny minister rządu PO-PSL Marek Biernacki zaproponował nawet treść nowej całościowo kształtującej system oświadczeń ustawy, ale musiał zrezygnować z prac pod wpływem części kolegów i koleżanek z rządu. Rząd Zjednoczonej Prawicy zaproponował przepisy w części odpowiadającej na problemy, ale też nie udało się ich nawet przyjąć przez Radę Ministrów.

Wynika to wyłącznie z braku woli politycznej, która z kolei bierze się z tego, że nieprzejrzysty, niespójny i nieefektywny system jest w interesie polityków. Z pewnością nie w interesie państwa i jego obywateli. Czekając na pojawienie się tej woli, przypomnijmy pokrótce, co należałoby zmienić, by interes państwa i jego obywateli był zabezpieczony.

Paleta pełna rozwiązań

Powinna zostać opracowana jedna ustawa kompleksowo regulująca kwestie oświadczeń majątkowych wszystkich osób zobowiązanych do ich przedłożenia. Co do zasady, oświadczenia powinny być jawne. Przepisy mogłyby dopuszczać ich utajnienie tylko w wyjątkowych okolicznościach i tylko przez wskazane w przepisach kategorie osób, np. przez prokuratorów, sędziów z wydziałów karnych, czy funkcjonariuszy służb specjalnych. Oświadczenia muszą być wypełnianie na elektronicznym formularzu, który będzie wymuszał określone formaty zapisu danych, ale też wyraźnie pokazywał, jakie dane muszą zostać do niego wpisane, tak żeby politycy nie mogli się powoływać – jak to mają w zwyczaju – na „zapomnienie” o ujawnieniu składników swojego majątku. Formularze powinny być następnie publikowane w centralnym rejestrze, w formacie umożliwiającym przeszukiwanie oświadczeń m.in. po słowach kluczowych. Oświadczenia powinny być składane w tym samym terminie i przedstawiać dane z roku kalendarzowego.

Oświadczenie powinny zawierać informacje o zmianach w stanie majątkowych w ciągu danego roku. Jeśli np. doszło do sprzedaży akcji, a następnie przekazania tej kwoty na cele charytatywne, to informacja o szczegółach obydwu transakcji powinna się znaleźć w treści oświadczenia. Współmałżonkowie posiadający majątek odrębny oraz osoby pozostające we wspólnym pożyciu również powinny być zobowiązane do ujawniania swojego majątku.

Chcemy być głową czy ogonem?

Czy ta propozycja jest rewolucyjna? Tylko w Polsce. Jesteśmy w ogonie przejrzystości oświadczeń majątkowych. Nie tylko wśród krajów Unii Europejskiej, ale w ogóle w całej Europie. Od wielu lat w miarę regularnie ekscytujemy się rzekomymi lub faktycznymi nieprawidłowościami w oświadczeniach majątkowych polityków, ale nie wprowadzamy koniecznych zmian. Życzyłbym sobie, by media tyle samo czasu poświęciły na wywieranie presji na polityków na zmiany przepisów, co na zajmowanie się poszczególnymi błędami w oświadczeniach garstki funkcjonariuszy publicznych. Bez kompleksowej zmiany znowu za rok będziemy dyskutować, czy coś powinno, czy nie powinno zostać wpisane od oświadczenia, zamiast mieć jasne przepisy wyraźnie to określające. Chyba, że godzimy się wszyscy, że stan obecny nam odpowiada i bawimy się tylko w przeciwdziałanie korupcji i walkę z konfliktami interesów.

 

 

Krzysztof Izdebski – prawnik, aktywista działający na rzecz przejrzystości życia publicznego. Ekspert forumIdei Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition.

Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie.
Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych tekstów.

Wspieraj