• Paweł Marczewski
10.03.2023

Humanitarne supermocarstwo – próba bilansu

Rok po pełnoskalowej inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę i wybuchu spowodowanego przez nią kryzysu wymuszonej migracji ukazał się ważny raport Polska szkoła pomagania, przygotowany przez badaczki i badaczy związanych z Konsorcjum Migracyjnym, w którym zrzeszonych jest szereg organizacji z całej Polski pomagających uchodźcom i migrantom.

Do tej pory mieliśmy raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego, szacujący wartość pomocy udzielonej przez pomagających osobom uciekającym przed wojną w Ukrainie na 10 miliardów złotych. Raporty Unii Metropolii Polskich dostarczały wiedzy o liczbie osób szukających schronienia w różnych miastach. Kolejne badania opinii publicznej pokazywały, jak wiele respondentów deklaruje gotowość do niesienia pomocy. Dane z Ministerstwa Nauki informowały, ile dzieci uchodźczych zapisano do polskich szkół, a Ministerstwo Pracy podawało, ile uchodźczyń i uchodźców w wieku produkcyjnym znalazło w Polsce zatrudnienie.

Te cząstkowe informacje pokazywały kryzys wymuszonej wojną migracji z różnych perspektyw, oświetlały różne fragmenty nowej rzeczywistości społecznej. Pozwalały zrozumieć skalę wyzwań i problemów, ale już niekoniecznie to, jak udało się uniknąć katastrofy, której wiele osób się spodziewało; katastrofy przepełnionych obozów uchodźczych, upadku systemu ochrony zdrowia, zapaści systemu oświaty. Kiedy ambasador USA określił Polskę mianem humanitarnego supermocarstwa, był to wyraz ogromnego uznania, ale zarazem wskazanie, że udało się coś niespodziewanego i nie dającego się łatwo wyjaśnić.

Polska szkoła pomagania jest pierwszym całościowym bilansem doświadczeń pomocowych ostatniego roku i pozwala dużo lepiej zrozumieć, co się przez ten czas wydarzyło; jakie były źródła sukcesów, ale i jakie popełniono błędy. Co więcej, raport zawiera też ważne rekomendacje na temat długofalowych działań integracyjnych, na których dzisiaj, kiedy udało się zapobiec najgorszemu, powinni przede wszystkim koncentrować się decydenci różnych szczebli.

W raporcie czytamy, że w pierwszej fazie działań pomocowych, czyli recepcji – przyjmowania dziesiątek tysięcy przekraczających granice ukraińsko-polską każdego dnia – większość działań podejmowana była ad hoc, “co doprowadziło do utworzenia wielu równoległych platform wymiany wiedzy i komunikacji oraz dublujących się działań, nieczytelnego podziału odpowiedzialności na różnych szczeblach administracji publicznej, przepełnienia tworzonych na szybko punktów zbiorowego zakwaterowania tworzonych w halach i przy dworcach, a także braku adekwatnego wsparcia dla grup o szczególnych potrzebach: osób małoletnich i w podeszłym wieku, przewlekle chorych i narażonych na dodatkową dyskryminację (w tym przedstawicieli mniejszości romskiej, społeczności LGBTQIA)”. Skala pomocy w fazie recepcji faktycznie kwalifikowała Polskę do kategorii supermocarstwa, ale ze wszystkimi tego wadami – dublowaniem struktur, brakiem koordynacji, często niewrażliwością na potrzeby grup wymagających szczególnego wsparcia.

Mocno niepokoi jednak zawarty w raporcie wniosek, że wiele z tych utworzonych szybko i w odpowiedzi na palące potrzeby struktur działa z konieczności do dziś, ponieważ nie zastąpiło ich systemowe wsparcie zorganizowane przez władze samorządowe i krajowe. Te ostatnie, poza zapewnieniem zgodnie z wymogami unijnej ochrony tymczasowej uchodźcom z Ukrainy dostępu do polskiego systemu usług publicznych, ograniczyły się głównie do organizowania za pośrednictwem wojewodów punktów recepcyjnych i relokacyjnych. Często jednak nie spełniały one podstawowych standardów przestrzennych i sanitarnych, a w dodatku ich położenie utrudniało dostęp do kluczowych usług transportowych, zdrowotnych, czy rynku pracy.

W raporcie wskazano też na trudności, jakich nastręczała współpraca z organizacjami międzynarodowymi. Brakowało w niej zaufania, które pozwoliłoby na odejście od nieefektywnych, biurokratycznych procedur, utrudniających skutecznie udzielanie pomocy. Na wysokości zadania stanął natomiast biznes, oferując wsparcie tam, gdzie było potrzebne i obdarzając partnerów społecznych zaufaniem.

Błędy popełnione w pierwszej, recepcyjnej fazie kryzysu, nie przedawniają się. Na przykład niedostatki współpracy międzysektorowej sprawiają, że długofalowe działania integracyjne stają pod znakiem zapytania. Bardzo trudno jest planować długoterminową pomoc, kiedy nie wiadomo, czy udzielająca wsparcia finansowego organizacja międzynarodowa nie wycofa się z danego miasta czy w ogóle z Polski, ponieważ gdzie indziej pojawi się “sytuacja” (tak kryzysy nazywa się w żargonie pomocy międzynarodowej) wymagająca jej wsparcia, a w międzyczasie dane miasto nie stworzyło żadnej własnej formuły udzielania wsparcia w integracji.

Polska szkoła pomagania w systematycznej, popartej badaniami formie wskazuje na to, o czym w środowisku organizacji pomagających uchodźcom i migrantkom mówiono od dawna – na konieczność budowy systemów wsparcia i lokalnych polityk integracyjnych. Bez tego skazani będziemy na ciąg nieustannych działań ad hoc, a humanitarne supermocarstwo okaże się wydmuszką.

 

Paweł Marczewski – doktor socjologii, szef działu Obywatele w forumIdei Fundacji Batorego.

Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie.
Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych tekstów.

Wspieraj