• Iga Kazimierczyk
20.12.2023

Co wyniki PISA mówią o polskiej edukacji

5 grudnia 2023 roku poznaliśmy wyniki PISA – międzynarodowego badania uczniów piętnastoletnich w obszarach kompetencji czytelniczych, matematycznych i wiedzy przyrodniczej. Diagnoza prowadzona jest od 2000 roku co trzy lata we wszystkich krajach członkowskich OECD (także w kilkudziesięciu innych krajach). Badanie PISA nie sprawdza szkolnej wiedzy uczniów, a raczej to, jak sobie z jej wykorzystaniem radzą.

„Polscy piętnastolatkowie utrzymują wysoką pozycję na świecie pod względem umiejętności matematycznych, rozumienia czytanego tekstu oraz rozumowania w naukach przyrodniczych. We wszystkich trzech obszarach objętych badaniem wyniki naszych uczniów są powyżej średniej dla krajów OECD. Są one jednak niższe niż w poprzedniej edycji badania z 2018 roku” – powiedział w czasie prezentacji wyników badania wiceminister Dariusz Piontkowski. Czy rzeczywiście polska edukacja opiera się na stabilnym systemie, który działa bez zarzutu a spadki nie powinny nas niepokoić?

Powody do niepokoju

Niestety optymistyczna informacja o tym, że wyniki polskich uczniów i uczennic pozostają powyżej średniej OECD, nie powinna stawać się powodem do optymizmu. Popatrzmy na dane. W edycji badania w 2022 roku w krajach OECD średni wynik umiejętności matematycznych był niższy o 15 punktów w porównaniu z rokiem 2018. Wynik Polski był niższy o 27 punktów, czyli znacznie powyżej średniego spadku. Dlaczego powinno nas to niepokoić? Między 2003 a 2018 rokiem, w kolejnych edycjach badania, można było zauważyć dynamiczny wzrost średniego wyniku polskich piętnastolatków (przyrost o 26 punktów). Niestety, w roku 2022 wynik polskich uczniów jest znacznie niższy niż w poprzednich edycjach. Jesteśmy w zasadzie w tym samym miejscu, w którym nasi uczniowie i uczennice byli 20 lat temu. Nie możemy powiedzieć, że „cofnęliśmy się” o te 20 lat, z całą pewnością jednak uprawnione jest stwierdzenie, że w przypadku nabywania i utrwalania kompetencji matematycznych nasz system szkolny wytracił dynamikę i skuteczność.

W badaniu PISA te progi kompetencji są precyzyjnie określone na skali, w której „1” to umiejętność rozwiązywania prostych zadań, a „5” to zdolność do modelowania a użyciem matematyki. Czyli podobnie jak w szkole, gdzie „1” oznacza w zasadzie brak kompetencji, a „5” całkowitą biegłość w obszarze. W najnowszej edycji badania 23% polskich uczniów i uczennic znajduje się poniżej poziomu „2” albo na nim a odsetek ten jest najwyższy od 2003 roku. Najnowsze wyniki PISA pokazują nam także spadek liczby uczniów o najwyższym poziomie umiejętności. W tej edycji było to 9% w poprzedniej – 16%. Przybywa nam zatem uczniów najsłabiej przygotowanych (poziom „2” określany jest jako poziom bazowych kompetencji, które konieczne są do poradzenia sobie w dorosłym życiu) i ubywa uczniów radzących sobie z wykorzystaniem wiedzy najlepiej. Co więcej, 66% uczniów branżowych szkół I stopnia znajduje się poniżej poziomu „2”.

Zatem same ilustrują to, że w naszym systemie edukacji dzieje się coś, co decydentów oświatowych powinno nie tylko zaniepokoić, ale także skłonić do natychmiastowej refleksji i działań o możliwych przyczynach i propozycjach rozwiązań takiego stanu. Polska szkoła utraciła dorobek dwóch dekad i wydaje się, że mimo pozostawania ogólnych wyników blisko średniej OECD lub powyżej niej (w naukach przyrodniczych) coś w tym systemie wyraźnie zawodzi i już widzimy tego pierwsze efekty. Pamiętajmy, że PISA nie bada przyczyn i skutków, pokazuje nam jednak stan na tu i teraz. To badanie powinno być jednak wystarczającym uzasadnieniem do tego, aby w bardziej drobiazgowy sposób zdiagnozować to, dlaczego w polskiej edukacji coś w roku 2022 zaczęło się kończyć.

Podobne spadki zauważymy w zakresie kompetencji pracy z tekstem. W krajach OECD średni wynik rozumienia czytanego tekstu był w 2022 roku niższy o 10 punktów w porównaniu z rokiem 2018. Polska jest jednak w grupie krajów, w których ten spadek był większy niż 20 punktów. Tak jak w przypadku matematyki, obserwujemy powrót do poziomu, który polscy uczniowie zanotowali w 2003 roku. Odsetek uczniów, osiągających w badaniu poziom „2” jest niemalże równy temu, który obserwowaliśmy w badaniu w 2000 roku. Do 2018 roku odsetek uczniów o najniższym poziomie kompetencji stale się zmniejszał i od 2009 roku nie był większy niż 15%. Obecnie jednak co czwarty uczeń lub uczennica w Polsce osiągają umiejętności pracy z tekstem na poziomie „2” i poniżej.

Wyjaśnijmy, co w praktyce oznacza takie „2”. To poziom, który opisuje kompetencje niewystarczające do dalszej samodzielnej nauki oraz do radzenia sobie z wyzwaniami dorosłego i w pełni samodzielnego życia. 22% procent badanych uczniów i uczennic rozumie jedynie proste komunikaty. Te osoby nie będą rozumiały treści zawieranych przez siebie umów, nie będą w stanie odróżniać informacji prawdziwych od fake newsów, raczej nie będą sięgały w przyszłości po teksty literackie czy książki i gazety – one po prostu mogą być dla nich za trudne i niezrozumiałe. W szkołach branżowych poniżej poziomu „1” jest 1/3 uczniów, a drugie tyle jest dokładnie na tym poziomie. 65% uczniów szkół branżowych to osoby o najniższych umiejętnościach – „2”.

Czytanie i rozumienie tekstów to jedna z bardziej istotnych umiejętności, koniecznych nie tylko do samodzielnego uczenia się ale także funkcjonowania we współczesnym świecie. Porozumiewamy się tekstami, coraz więcej tekstu pojawia się także w naszej codziennej komunikacji. Praca z tekstami to także element naszego środowiska pracy.  Tekst wreszcie – jest nośnikiem naszych kodów kulturowych. Niewystarczające kompetencje w zakresie pracy z materiałem pisanym mogą stać się czynnikiem, który w dłuższej perspektywie przyczyni się do napędzania dynamiki rozwarstwienia społecznego. Będzie miało także bezpośredni wpływ na kompetencje pracowników.

W naukach przyrodniczych spadek w krajach OECD nie był tak znaczny, jak w obszarze kompetencji matematycznych, czy tych związanych z rozumieniem tekstu. W Polsce, podobnie jak w innych dziedzinach, ten spadek był jednak bardziej dynamiczny i wyniósł 12 punktów. Co prawda średni wynik uczniów z najniższymi wynikami w krajach OECD jest wyższy niż w Polsce (odpowiednio 24% i 19%), to dla nas niepokojącym powinien być fakt, że poziom naszych uczniów wrócił do tego z 2006 roku. Podobnie jak w przypadku kompetencji matematycznych i pracy z tekstem, połowa uczniów szkół branżowych jest poniżej poziomu „2” (55% uczniów). Dla porównania, w liceach najniższe poziomy osiąga 7% uczniów.

Czy badanie PISA powinno być dla nas sygnałem alarmowym? Niestety tak,  tym bardziej, że jest to jedna z niewielu wiarygodnych diagnoz stanu naszej edukacji, jaką dysponujemy. Od lat celu diagnostycznego, czyli opisującego stan naszego szkolnictwa, nie wypełniają niestety egzaminy zewnętrzne (matura i egzamin ósmoklasisty). Ostatnie lata pokazały, że ich kryteria mogą być (jak okazało się to w pandemii i przy maturze w 2023 roku) dowolnie modyfikowane. Nasz system egzaminów nie stwarza nam żadnej możliwości aby sprawdzić, co w ustroju szkolnym działa, a co wymaga dalszych prac. A więc Warszawo, mamy problem!

Przyczyny kryzysu

Minister Piontkowski przedstawiając wyniki PISA uzasadniał zaskakujące spadki polskich uczniów pandemią. Rzeczywiście, polscy uczniowie i uczennice spędzili w zdalnej szkole najwięcej czasu, a edukacja zdalna nie była precyzyjnie zaplanowana, tylko przedłużana z trybie z dnia na dzień. Niestety, pandemia to nie jest wyjaśnienie. Andreas Schleicher, autor i główny komentujący badania PISA, podkreśla, że pandemia nie może być uznawana za jedyny czynnik, który wpłynął na wyniki obecnej edycji badania. To po prostu zbytnie uproszczenie – podkreśla. Systemy szkolne na całym świecie są w kryzysie, na naszych oczach zmieniają się także rola i znaczenie szkoły. Wyniki PISA powinny być zatem zachętą do dalszych prac badawczych i w żadnym wypadku nie powinniśmy uznawać, że obserwowane w nich niepokojące tendencje to jedynie obraz stanu edukacji po pandemii.

W polskim kontekście interpretacji tych wyników pojawia się również dyskusja o znaczeniu reformy minister Zalewskiej w przedstawionych osiągnięciach uczniów. Na odpowiedź, czy spadek osiągnięć naszych uczniów to „efekt Zalewskiej” trzeba będzie poczekać. Jedna edycja badania, przeprowadzona w roczniku 2006, czyli tym objętym reformą, to za mało, żeby stwierdzić cokolwiek. Jesteśmy jednak w miejscu, w którym możemy obserwować i badać, czy skrócenie edukacji ogólnej o rok (8 lat szkoły podstawowej zamiast 6 lat szkoły podstawowej i 3 lat gimnazjum) może mieć wpływ na to, jaki poziom kompetencji mają nasi uczniowie.

Dlaczego nie da się znaleźć prostego wytłumaczenia ogólnego pogorszenia się poziomu wyników? Wyniki badania ilustrują ograniczony wycinek rzeczywistości, na którego kształtowanie się może mieć wpływ szereg czynników. O kilku z nich mowa jest w samym badaniu – i także ten element wyników PISA powinien być dla nas niepokojący. 45 % badanych uczniów czuje nerwowość, kiedy nie mają obok siebie telefonu. Połowa badanych ma problem z motywacją. 20% uczniów potwierdziło, że doświadcza w szkole przemocy, a 8% doświadcza jej regularnie (polscy uczniowie – 9%). 16% badanych uczniów (średnia OECD) czuje w szkole samotność. W Polsce samotnych w szkole jest 21% badanych. Możliwych przyczyn kryzysu szkoły jest – zdaje się – więcej. Z całą zatem pewnością nie powinniśmy z najnowszych wyników PISA wyciągać nieuprawnionych optymistycznych wniosków.

 

Iga Kazimierczyk – dr pedagogiki, nauczycielka, działaczka edukacyjna. Współtwórczyni kampanii „Wolna szkoła”, prezeska Fundacji Przestrzeń dla Edukacji.

Pomóż nam nagłaśniać tematy ważne społecznie.
Twoja darowizna wesprze powstawanie naszych tekstów.

Wspieraj