Media społecznościowe stały się kluczowym narzędziem komunikacji politycznej i prowadzenia kampanii wyborczych. Ich rola w kształtowaniu opinii publicznej i mobilizowaniu wyborców jest nie do przecenienia, szczególnie w kontekście wyborów do Parlamentu Europejskiego. Niniejsza publikacja Fundacji im. Stefana Batorego ma na celu analizę wykorzystania mediów społecznościowych w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego w Polsce w 2024 roku. Nasze badanie, które zrealizowała firma Sotrender, opiera się na szczegółowej analizie danych dotyczących reklam politycznych publikowanych w ekosystemach reklamowych firm Meta i Alphabet. W trakcie kampanii opublikowano ponad 11 tys. reklam, co świadczy o intensywnym wykorzystaniu tych platform przez komitety wyborcze. Kluczowe ustalenia naszej analizy obejmują:

Przebieg kampanii wyborczej w mediach społecznościowych w dalszym ciągu jest mało przejrzysty. Platformy takie jak TikTok czy X w ogóle nie udostępniają w sposób systematyczny danych dotyczących treści politycznych.

Choć doceniamy działania podejmowane przez inne platformy w zakresie przejrzystości reklam, to musimy jednocześnie dodać, że analiza reklam politycznych w ekosystemach Alphabet (Google) i Meta (Facebook) napotyka na szereg wyzwań, które utrudniają pełne zrozumienie przebiegu kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego w mediach społecznościowych. Wprawdzie obie firmy udostępniają biblioteki reklam, jednak ich przejrzystość pozostawia wiele do życzenia. Biblioteki te często nie zawierają pełnych informacji o targetowaniu reklam, wydatkach w czasie rzeczywistym czy dokładnym zasięgu poszczególnych materiałów. Ponadto dynamiczna natura kampanii cyfrowych, gdzie reklamy mogą być szybko modyfikowane lub wycofywane, utrudnia śledzenie pełnego obrazu strategii reklamowych. Brak standaryzacji w raportowaniu danych między platformami dodatkowo komplikuje porównywanie działań różnych komitetów wyborczych. W rezultacie, mimo dostępu do pewnych danych, nie jesteśmy w stanie w pełni zobaczyć, jak przebiega kampania wyborcza w mediach społecznościowych, co rodzi obawy o transparentność procesu demokratycznego i możliwość skutecznego monitorowania wydatków wyborczych. Pozostaje mieć nadzieję, że te problemy zostaną wyeliminowane lub w znacznym stopniu ograniczone dzięki wdrożeniu rozporządzenia dotyczącego przejrzystości reklamy politycznej, które musi być przeprowadzone najpóźniej w przyszłym roku.

Badanie to wpisuje się w szerszy kontekst działań Fundacji na rzecz wzmacniania demokracji i społeczeństwa obywatelskiego, w tym monitorowania procesów wyborczych i zwiększania przejrzystości życia publicznego. W dobie dezinformacji i fake newsów szczególnie istotne staje się zrozumienie mechanizmów działania mediów społecznościowych w kontekście politycznym.

Nasza analiza ma pomóc w identyfikacji zarówno pozytywnych aspektów wykorzystania tych platform w kampaniach wyborczych, jak i potencjalnych zagrożeń dla integralności procesu demokratycznego. Mamy nadzieję, że niniejsze opracowanie przyczyni się do pogłębienia debaty publicznej na temat roli mediów społecznościowych w procesach demokratycznych oraz pomoże w wypracowaniu skutecznych mechanizmów ochrony integralności wyborów w erze cyfrowej.

Jak się spodziewaliśmy, komitety wyborcze zdecydowały się na zwiększenie finansowania i wszystkie wydały już do tej pory po kilkaset tys. zł, największe zaś wydały już prawie po milion zł. Nastąpiła również zmiana wśród liderów wydatków. Dotychczasowego rekordzistę, czyli KW Prawo i Sprawiedliwość, w ostatnim tygodniu prześcignął Koalicyjny Komitet Wyborczy Koalicja Obywatelska.

Odnotowaliśmy też zwiększenie zaangażowania innych aktorów w publikowanie reklam politycznych. Oprócz podmiotów zachęcających (na różne sposoby – czasami na granicy agitacji wyborczej, a nie faktycznych działań profrekwencyjnych) do wzięcia udziału w wyborach szczególnie aktywni byli politycy, z których część w ogóle nie kandyduje do Parlamentu Europejskiego. Warto również zwrócić uwagę na reklamę opłaconą przez Ministerstwo Cyfryzacji, w której minister Krzysztof Gawkowski namawia do oddania głosu i skorzystania z aplikacji mObywatel w celu potwierdzenia swojej tożsamości przy odbiorze karty do głosowania.

W dalszym ciągu zauważamy spore problemy z przejrzystością finansowania reklam. Jak już pisaliśmy w poprzednich raportach, dość często to nie komitety są płatnikami reklam, a prywatne firmy lub fundacje. Przy braku bieżącej publikacji umów, być może łączących je z komitetami, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z rozwiązaniem, które co najmniej „zaciemnia” obraz wydatków na kampanię wyborczą.

Jak do tej pory, duża część reklam kierowana jest do wyborców z okręgu obejmującego Warszawę. Widać, że tam toczy się najbardziej zacięty bój o miejsca. Do grona najczęściej targetowanych okręgów dołączyło również województwo mazowieckie.

Polecamy także:

Setki reklam, setki tysięcy złotych, miliony wyświetleń. Tak można podsumować kolejny tydzień zbliżających się coraz bardziej wyborów do Parlamentu Europejskiego. Niewiele zmieniło się, jeśli chodzi o strategie realizowane przez komitety wyborcze. W dalszym ciągu najbardziej intensywna agitacja jest kierowana do okręgów nr 4 i 11, czyli odpowiednio: Warszawa i okolice oraz województwo śląskie. Wśród najbardziej popularnych narracji prym wiedzie kwestia bezpieczeństwa, ale komitety nie ustają również w uderzaniu w swoich przeciwników. Komitet Wyborczy Konfederacja Wolność i Niepodległość kontynuuje wyświetlanie reklamy uderzającej w tak obecny, jak i poprzedni rząd. W ubiegłym tygodniu był to zresztą najdroższy publikowany przekaz.

Nie odnotowaliśmy specjalnego zainteresowania nową odsłoną afery związanej z wydatkami z Funduszu Sprawiedliwości. Może to oznaczać dwie rzeczy. Po pierwsze, strategie wyborcze wdrażane w mediach społecznościowych są skrupulatnie planowane i nie ma w nich miejsca na szybkie przełączanie się na tematy najbardziej angażujące w danym czasie opinię publiczną. Po drugie, może to równie dobrze
oznaczać, że specjaliści od marketingu politycznego stawiają na dywersyfikację. Afera jest bardzo szeroko komentowana w mediach tradycyjnych, więc media społecznościowe mają wzmacniać te przekazy, które zeszły przez to na dalszy plan.

Polecamy także:

Kolejny tydzień kampanii (14–20 maja) przyniósł wiele ciekawych zjawisk. Mniejsze zaangażowanie odnotowujemy w przypadku działań podejmowanych przez KKW Koalicja Obywatelska. Opublikowano ponad 300 reklam mniej na platformach Meta, niż zrobił to KW Prawo i Sprawiedliwość, a na platformach Alphabet komitet partii Donalda Tuska ustąpił pierwszego miejsca KKW Konfederacja Wolność i Niepodległość w liczbie wyświetlanych reklam. Liderem wydatków na reklamy na obydwu platformach jest KW Prawo i Sprawiedliwość. W ostatnim tygodniu pojawił się nowy lider w kategorii indywidualnej reklamy. Został nim Michał Gramatyka z KKW Trzecia Droga, choć w dalszym ciągu od początku kampanii najwięcej środków przeznaczył na promocję swojej kandydatury Patryk Jaki.

Obserwujemy też wzmożone działania polegające na targetowaniu reklam w określonych okręgach. Najwięcej środków komitety wydawały na reklamy w okręgu nr 11 (województwo śląskie), choć tu niekwestionowanym liderem jest KW Prawo i Sprawiedliwość, które przekazało najwięcej środków na promocję swoich kandydatów w tym regionie. Można odnieść wrażenie, jakby PiS po krytyce ustawy o języku śląskim uznał, iż musi co najmniej utrzymać zainteresowanie swojego elektoratu. Z kolei KKW Trzecia Droga, który wyraźnie zwiększył wydatki na reklamy, szczególnie inwestował w okręg obejmujący Warszawę.

Polecamy także:

Wraz z końcem „majówki” komitety wyborcze rozpoczęły prowadzenie kampanii na szeroką skalę. W dalszym ciągu wydatki są mniejsze niż w analogicznym okresie poprzedzającym wybory parlamentarne w 2023 roku, kiedy to tylko KW Prawo i Sprawiedliwość wydał na reklamy w serwisie internetowym YouTube prawie 3 mln zł. Niemniej po 6 maja 2024 roku pojawiło się aż trzy razy więcej reklam niż do tej pory, a stosunkowo najwięcej pieniędzy na reklamy polityczne wydaje KKW Lewica. Mimo że pojawiły się już setki reklam, są one głównie bardzo proste – zawierają np. planszę z informacją o spotkaniu z konkretnym kandydatem. Tu po raz kolejny liderem indywidualnych wydatków pozostaje Patryk Jaki, który zresztą od lat konsekwentnie wykorzystuje media społecznościowe do autopromocji. Do wyścigu dołączył też KKW Trzecia Droga, który wcześniej był w zasadzie nieaktywny, a w ostatnich dniach opublikował prawie 200 nowych reklam.

Nie odnotowano większych zmian narracji. KW Koalicja Obywatelska oraz KW Prawo i Sprawiedliwość wplatają przekazy atakujące największych konkurentów. Podobnie KW Konfederacja, który krytykuje w tym samym stopniu obydwa największe komitety. Na tym tle wyróżnia się KKW Lewica, prezentując konkretne pomysły, które mają być zrealizowane w przypadku jej dobrego rezultatu wyborczego.

Polecamy także:

Kampania w mediach społecznościowych wystartowała już na dobre. O ile wcześniej odnotowywaliśmy małą aktywność komitetów wyborczych, o tyle końcówka kwietnia i „majówka” były okresem, kiedy pojawiło się dużo reklam, choć przeznaczono na nie jeszcze stosunkowo niewiele pieniędzy. KKW Lewica i KKW Trzecia Droga rozpoczęły działania agitacyjne dopiero w ostatnich dniach kwietnia.

KW Prawo i Sprawiedliwość wyraźnie prowadzi, jeśli chodzi o sumę wyświetleń jego reklam na platformie Meta. Warto dodać, że zdecydowana większość reklam opłaconych przez ten komitet została przeznaczona na promocję spotkań Patryka Jakiego. Z kolei KKW Koalicja Obywatelska prowadzi w serwisach Alphabet. Oznacza to, że była partia rządząca jest po prostu lepiej widoczna dla użytkowników Facebooka, a największa partia tworząca obecny rząd częściej pojawia się użytkownikom serwisu YouTube.

Liderem wydatków jest KKW Lewica, który powoli goni w tym kontekście większe komitety, na Facebooku okazał się już lepszy od KKW Koalicja Obywatelska. KKW Trzecia Droga pozostaje daleko w tyle – suma wyświetleń jego reklam jest około 10 razy mniejsza niż pozostałych partii. Być może przyjęto inną strategię trafienia do wyborców, choć to zostanie zapewne jeszcze zweryfikowane w kolejnym okresie analizy i wynika z małego zaangażowania w kampanię na tym etapie.

Polecamy także:

Kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego nabiera tempa. W pierwszym komunikacie pokazaliśmy, że politycy nie przywiązywali dużej wagi do wyborów europejskich i obraz kampanii w mediach społecznościowych wskazywał, że priorytetem cieszy się agitacja związana z wyścigiem o funkcje w organach samorządu. Jest to jednak – zważywszy, że do głosowania 9 czerwca 2024 roku został miesiąc – tempo wciąż dość powolne. Można spodziewać się, że znacznie więcej wydatków komitety wyborcze będą ponosić na ostatniej prostej kampanii, raczej po to, by podtrzymywać zainteresowanie swoich elektoratów pójściem na wybory, niż żeby przekonywać nowych wyborców do oddania głosu na swoich kandydatów.

Drugi raport pokazuje, że wyraźną aktywność odnotowały partie europejskie, które na mocy Rozporządzenia nr 1141/2014 w sprawie statusu i finansowania europejskich partii politycznych i europejskich fundacji politycznych mogą również finansować kampanię wyborczą w poszczególnych krajach.

Zaczęły się również pojawiać reklamy polskich kampanii profrekwencyjnych, ale i tu skala zasięgów oraz wydatków jest na razie symboliczna.

Czy będzie ich więcej i czy zbliżą się do rozmiarów kampanii prowadzonych w czasie wyborów do polskiego parlamentu w 2023 roku? O tym możemy przekonać się już w kolejnym komunikacie.

Polecamy także:

Do dnia głosowania, czyli 9 czerwca 2024 roku, będziemy publikować raporty cząstkowe zawierające najciekawsze informacje i analizy, a po wyborach zostanie wydana publikacja podsumowująca pełen przebieg agitacji wyborczej w mediach społecznościowych. Tak jak poprzednio skupiliśmy się na serwisach Alphabet i Meta, a zbieranie danych rozpoczęliśmy 1 kwietnia.

Kampania wyborcza rozpoczęła się 11 marca 2024 roku wraz z wydaniem przez Prezydenta RP postanowienia w sprawie zarządzenia wyborów. Komitety wyborcze mogą jednak prowadzić agitację wyborczą dopiero od dnia przyjęcia przez Państwową Komisję Wyborczą zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego. Niektóre z komitetów (np. Konfederacja) uczyniły to już w marcu, inne, jak Trzecia Droga, dopiero w drugiej połowie kwietnia. Wyzwaniem dla przejrzystości kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego był fakt, że w pewnym momencie równolegle była prowadzona kampania wyborcza do jednostek samorządu terytorialnego. Podobnie jak w przypadku równoległych kampanii do Sejmu i Senatu oraz referendum w 2023 roku taki rozkład wyborów znacznie utrudnia śledzenie przebiegu i wydatków na konkretną kampanię.

Jednym z czynników, który mógł wpłynąć na frekwencję i wyniki wyborów, był sposób prowadzenia kampanii w mediach społecznościowych. Mowa tu o kampanii wyborczej organizowanej przez poszczególne komitety wyborcze, ale również o wszelkiego rodzaju akcjach profrekwencyjnych przeprowadzanych przez organizacje społeczne.

Z dotychczasowych czterech raportów cząstkowych oraz niniejszego raportu podsumowującego przebieg całej kampanii wynika, że politycy w dużym stopniu „nauczyli się” korzystać z mediów społecznościowych jako platformy do osiągnięcia dobrego wyniku wyborczego. To nie znaczy, że każdy z komitetów robił to w sposób godny naśladowania – np. zbyt wiele miejsca w kampanii poświęcono przekazom silnie polaryzującym.

Główne wyniki:


Polecamy także: