Dziś wiemy, że z tego niewiele się ziściło w zadowalającym stopniu. Wprowadzono kilka miękkich standardów, ale twardych reform instytucjonalnych – wycinających źródła korzyści czerpanych z państwa, a nie tylko zmieniających beneficjentów – wciąż brakuje.
Praktyka jak dawniej
Zaczęło się od szumnych zapowiedzi. W umowie koalicyjnej napisano, że „jednym z priorytetów Koalicji będzie odpolitycznienie Spółek Skarbu Państwa poprzez wprowadzenie czytelnych kryteriów na stanowiska nadzorcze”. Rządzący mieli wspólnie zadbać o to, aby SSP kierowali fachowcy. W praktyce zaczęło się jak zwykle – od miotły. W 2024 roku nowe władze sprawnie wymieniły rady nadzorcze i zarządy w kluczowych podmiotach. Ogłaszano postępowania kwalifikacyjne, ale ich jakość bywała nierówna. Tuż po przejęciu władzy 18 kandydatów w wyborach do Sejmu (10 z Trzeciej Drogi, 5 z Koalicji Obywatelskiej, 3 z Lewicy), którym nie udało się uzyskać mandatu, trafiło do rad nadzorczych i zarządów Spółek Skarbu Państwa. Przypadek Totalizatora Sportowego, gdzie dziwnym trafem na stanowiska dyrektorskie powołani zostali głównie ludzie powiązani z Platformą Obywatelską i Polskim Stronnictwem Ludowym, pokazał, że także nowi rządzący poddają się pokusie traktowania działań w spółkach jak synekur. Nie znaczy to oczywiście, że wszystkie te osoby były niekompetentne – jednak wskazuje na to, iż SSP także po wyborach w 2023 roku mogły być traktowane jako nagroda pocieszenia dla niedoszłych parlamentarzystów.
Zmiany instytucjonalne wprowadzono dopiero w połowie 2024 roku. Zarządzenie nr 72 Prezesa Rady Ministrów z 25 czerwca 2024 ustanowiło regulamin organizacyjny Rady ds. Spółek: uporządkowało obieg wniosków i opinie wobec kandydatów do rad nadzorczych. Nie uczyniło jednak z Rady niezależnego „komitetu nominacyjnego” z realnym prawem weta, wciąż jest to ciało doradcze, umocowane przy politycznym centrum władzy. Na podstawie dostępnych danych nie jesteśmy przykładowo w stanie wywnioskować, ile wniosków do Rady ocenianych jest negatywnie, i na tej podstawie ustalić, czy Rada „taśmowo” opiniuje wnioski zgodnie z wolą decydentów politycznych.
Rozwiązań ustawowych jak nie było, tak nie ma. Nie zajmuje się nim Ministerstwo Aktywów Państwowych, które do tej pory nie przedstawiło własnego projektu. Kwestią zajęła się jednak Polska 2050, choć nawet nie ma tego resortu w swoim portfolio. W marcu 2024 przedstawiła swój projekt ustawy, który zakładał m.in. zastąpienie rządowej Rady przy KPRM Komitetem Dobrego Zarządzania, comiesięczny jawny rejestr wynagrodzeń władz spółek, obowiązek publikowania kandydatur z 14-dniowym wyprzedzeniem, trzy mandaty niezależne w radach nadzorczych spółek w 100 procentach państwowych, zakaz łączenia funkcji publicznych z zasiadaniem w organach oraz zakaz finansowania partii przez członków rad nadzorczych i zarządów. Jednak 22 stycznia 2025 projekt ten przepadł w komisji, głosami koalicjantów z KO i PSL.
W marcu 2025 roku ugrupowanie wróciło z projektem kompromisowym, zakładającym podniesienie wymogów kwalifikacyjnych (m.in. sztywne kryteria doświadczenia), utrzymanie jawnego rejestru płac, zakaz wpłat na partie dla członków organów i doprecyzowanie ścieżki członków niezależnych wybieranych w otwartych procedurach. Na dziś prace pozostają na etapie pracy w Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych. Wygląda na to, że rządzący (przede wszystkim opiekująca się Ministerstwem Aktywów Państwowych Koalicja Obywatelska) zwyczajnie nie są zainteresowani ustawowym, a co za tym idzie kompleksowym rozwiązaniem problemu.
Kodeksy dobrych praktyk
Tyle jeśli chodzi o zmiany kadrowe. A co jeśli chodzi o praktyczne działania spółek? W listopadzie 2024 roku Ministerstwo Aktywów Państwowych przekazało do konsultacji Kodeks Dobrych Praktyk Nadzoru Właścicielskiego – próbę ujednolicenia standardów nadzoru nad SSP i państwowymi osobami prawnymi. Dokument porządkuje role walnego zgromadzenia akcjonariuszy, rad nadzorczych i zarządów; akcentuje współpracę organów, jawność wynagrodzeń i przejrzyste postępowania kwalifikacyjne. Obok tez programowych są narzędzia kontrolne: wzór oceny pracy rady nadzorczej, wzór raportu kwartalnego i instrukcji głosowania, a także zalecenie korzystania z komitetu nominacyjnego lub niezależnego doradcy przy trudniejszych rekrutacjach. Po trzech tygodniach konsultacji Ministerstwo opublikowało tabelę anonimowych uwag (ponad 180 stron), zapowiadając dalsze szlify. To dobrze świadczy o procesie, ale nadal mówimy o miękkim prawie, które bez ustawowego oparcia będzie działać tak długo, jak długo trwa polityczna wola jego stosowania.
Kancelaria Premiera wprowadziła 22 kwietnia 2025 „Dobre praktyki w zakresie sponsoringu sportu” dla wszystkich spółek z udziałem Skarbu Państwa. Dokument ten nakazuje zasadę „stosuj lub wyjaśnij” (jeśli spółki nie będą stosować dobrych praktyk, muszą uzasadnić, dlaczego tak jest), zachowywać neutralność polityczną (zero relacji z partiami i politykami) i zakazuje sponsorowania podmiotów łamiących fair play czy mających problemy dopingowe. Ponadto nakłada na spółki obowiązek opracowanie 3-4-letniej strategii i rocznych planów z kluczowych wskaźników efektywności (KPI), zawieranie umów na maksymalnie 4 lata, zakazuje korzystania z pośredników oraz – co najważniejsze z punktu widzenia przejrzystości – bezzwłoczne publikowanie na stronach spółek informacji o nowych umowach wraz z ich wartością. Dokument sugeruje też przeznaczanie 20% wartości umów dla związków, lig i klubów na szkolenie dzieci i młodzieży (w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu). To nadal rekomendacje, ale z „zębami” proceduralnymi i informacyjnymi – jeśli spółki faktycznie zaczną publikować wartości kontraktów, zniknie najważniejszy element braku transparentności, krytykowany wcześniej przez Najwyższą izbę Kontroli.
Gdzie idzie kasa?
To właśnie Najwyższa Izba Kontroli jeszcze w styczniu 2024 roku biła na alarm: sponsoring, reklama i darowizny w latach 2017–2021 – ponad miliard zł na reklamę w badanej próbie dziewięciu spółek – były prowadzone bez wystarczającej kontroli i przejrzystości. To diagnoza funkcjonowania spółek za poprzedniego rządu, ale wyznacza ona poprzeczkę dla obecnego, który zapowiadał, że skończy z marnotrawstwem i utrzymywaniem politycznej klienteli za pieniądze wypracowane przez publiczne przedsiębiorstwa.
Efekty zmian w przepływach finansowych widać choćby w Polskim Komitecie Olimpijskim. W styczniu 2025 komitet nie miał już żadnego sponsora z grona SSP, po serii wypowiedzeń i wstrzymań płatności jesienią 2024 roku. Jednak pojawia się pytanie, czy to porządkowanie chaotycznych umów, czy element politycznej kalkulacji. To drugie nie jest wykluczone, jeśli się weźmie pod uwagę fakt, że prezes PKOl Radosław Piesiewicz ma bliskie relacje z Prawem i Sprawiedliwością. Jeśli to drugie, oznaczałoby to wykorzystywanie SSP w walce politycznej.
Ciekawym przykładem jest też rynek reklamowy. Po zmianie władzy reklamy SSP faktycznie „przesiadły się” między antenami. Dane Nielsena, które przeanalizowały Wirtualnemedia, pokazują spadek łącznej liczby spotów państwowych firm w telewizji o 21% rok do roku (z 966,6 tys. w 2023 do 763,7 tys. w 2024), niemal całkowite zniknięcie emisji w stacjach prawicowych (Republika, wPolsce24) oraz powrót do kanałów grupy TVN po latach nieobecności. Zwrot dotyczył także prasy – po 15 października 2023 z tygodników prawicowych „wyparowały” niemal wszystkie ogłoszenia spółek i resortów.
O ile spadkowi liczby spotów można, co do zasady, przyklasnąć, w związku ze spadającą rolą telewizji w przestrzeni medialnej ogółem, to można się zastanawiać nad tym, czy wahadło nie odbiło w drugą stronę. To także byłoby złe, ponieważ oznaczałoby, że reklamy nadal nie spełniają swojej podstawowej funkcji, jaką jest docieranie do potencjalnych klientów z informacją o marce i produkcie. Jeśli bowiem spółki nie wykupują reklam w mediach prawicowych, mimo ich rosnącej oglądalności (Telewizja Republika jest jedną z najchętniej oglądanych stacji w Polsce, przykładowo w lipcu 2025 roku była na 1. miejscu), to znaczy, że nie kierują się swoim interesem, a względami politycznymi.
Innymi słowy, mamy redystrybucję wydatków, a nie systemową depolityzację: bez publicznych KPI, centralnego rejestru umów i twardej zasady „efektywność ponad sympatię” każda większość może układać media-plan po swojemu. To jeden z powodów, dlaczego „Dobre praktyki” KPRM są krokiem w dobrą stronę, ale dopiero ustawowy obowiązek publikacji wartości kontraktów i audytu efektywności odetnie polityczną pokusę dysponowania publicznymi środkami na reklamę.
Drepczemy w miejscu
W zakresie nadzoru właścicielskiego wiele się musiało zmienić, by sporo pozostało po staremu. Władza nadal jest niechętna wobec transparentności w spółkach i przejęła etatystyczne podejście do ich wykorzystywania. Nie widać zasadniczych zmian, które odgrodziłyby polityka-właściciela od menedżera, nadając procesowi nominacji cechy niezależności i odporności na cykl wyborczy. Zmniejszono pola najłatwiejszej renty politycznej (np. niejawne umowy sponsorskie w sporcie będą trudniejsze), ale rdzeń – polityczna kontrola bramek nominacyjnych – nadal istnieje.
Stefan Sękowski, doktor ekonomii i finansów, magister politologii, pracownik Katedry Polityki Gospodarczej i Regionalnej Instytutu Ekonomii i Finansów UMCS w Lublinie.