W największych miastach w dużej mierze kontynuacja – jeśli nie personalna to kontynuacja dotychczasowej opcji. Choć exit poll nie mówi co się dzieje w średnich i małych gminach. Ciekawe, czy największym miastem w którym rządzi burmistrz z PiS-u będzie nadal Nowy Sącz. Nie wiadomo też, co w radach miast – może się okazać, że prezydenci będą pracować z nieprzychylnymi radami.
Rafał Trzaskowski w I turze (najpewniej) nie zaskoczył mnie tak mocno jak spektakularnie lepszy wynik Hanny Zdanowskiej w Łodzi, zwłaszcza w porównaniu z 2014 r. Szacuję, że co najmniej 10 punktów procentowych wyniku Zdanowskiej to zasługa polityków partii rządzącej i p. ministra Sasina.
W wyborach do sejmików zaskakująco dobry wynik PSL. Oczywiście gorszy niż z 2014 r., gdy PSL-owi pomogła karta-książeczka. Ale powtórzenie wyniku z 2010 r. w obecnej sytuacji, przy ogromnym nacisku PiS na elektorat wiejski – to jest naprawdę duże polityczne osiągnięcie. W szczegółowych wynikach exit-poll widać, że wyborcy PSL z 2015 r. dużo słabiej przepływali do PiS w wyborach samorządowych (4,9 proc.) niż wyborcy PiS z 2015 r. do dzisiejszego PSL (10 proc.).
Dzisiejsza opozycja poza największymi miastami nadal jest dość słaba. Dane exit-poll pokazują, że tzw. Koalicja Obywatelska była pierwszym wyborem tylko w generacji 30-latków (i to o włos). PiS wygrywa wśród 20-latków.
Wynik PiS w sejmikach nie jest taki rewelacyjny, jak wydawałoby się z przemówień prezesa Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego. Oczywiście, trzeba poczekać na dokładne informacje z poszczególnych województw, bo wygląda na to, że mniejsze ugrupowania spadną pod próg naturalny i sporo głosów nie przełoży się na mandaty. Można zatem przewidywać, że skorzystają najwięksi (PiS, PO, PSL). Szacunkowy wynik PiS w sejmikach – 32,3 proc. – to oczywiście więcej niż 26,9 proc. w 2014 r., ale jednocześnie mniej niż 37,6 proc. w wyborach parlamentarnych – pomimo powszechnego mniemania że elektorat PiS jest dobrze zmobilizowany.
Jestem bardzo ciekaw odsetka głosów nieważnych w wyborach do sejmików województw. Wydaje mi się, że jest szansa, by spadł poniżej 10 proc. Nie tylko przez karty-płachty i krótsze listy, ale też przez hucpę z 2014 r. i tegoroczną mobilizację miejskiego elektoratu.
Last but not least – wybory samorządowe są przede wszystkim lokalne, a więc najważniejszego i tak nie będziemy wiedzieć aż nie pojawią się dokładne wyniki z poszczególnych gmin.
Wszystkim, którzy poszli zagłosować dziękuję, że przyczynili się do powstania zbioru danych, którym będę się zajmował co najmniej przez najbliższe 5 lat.
Tekst pierwotnie ukazał się na profilu facebookowym Adam Gendźwiłła. Udostępniamy wpis dzięki uprzejmości autora.